1.10.2012

Więcej radości?


Po półgodzinnym, bezsensownym waleniu w drzwi, postanowiłyśmy się poddać. Była już czwarta w nocy, a ja czułam się okropnie zmęczona, postanowiłam więc sprawdzić, czy Mathias już śpi. Dorcas i Jessica udały się do pokoju Huncwotów, a Alice postanowiła odprowadzić mnie pod same drzwi pokoju Ryana.
- Jak myślisz, Blum tam siedzi? – spytałam, gdy szłyśmy po schodach. Dziewczyna z uśmiechem skinęła głową.
- Myślę, że siedzą tam razem – odpowiedziała z diabelnym uśmiechem. – Ona i Śnieżyca.
                Spojrzałam na nią zaskoczona. Czy dobrze zrozumiałam, co Alice próbowała mi zasugerować? Chociaż w pierwszej chwili pomyślałam, że to niemożliwe, to po kilku sekundach zastanowienia, doszłam do wniosku, że taki scenariusz byłby całkiem w stylu panny Ryan.
- Myślisz, że oni tam…?
                Dziewczyna zachichotała i puściła do mnie oko.
- Nie mów nic Mathiasowi – powiedziała, po czym pomachała mi i ruszyła w przeciwnym kierunku. Nie chcąc zbudzić jego współlokatorów, weszłam bez pukania. Nie minęła jeszcze godzina od chwili, kiedy się rozstaliśmy, mimo tego kotary przy łóżku Ryana były zasłonięte. Najciszej jak potrafiłam, zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do jego łóżka. Spał na boku, przytulony do kawałka kołdry. Delikatnie dotknęłam jego ramienia. Niespodziewanie drgnął i poderwał się, patrząc na mnie z zaskoczeniem.
- Spokojnie… - wyszeptałam, muskając palcami jego policzek. – Nie chciałam cię wystraszyć…
- Co tu robisz Lily? – spytał i zrobił mi miejsce, bym mogła usiąść obok niego na łóżku.
- Stęskniłam się – odparłam bez wahania z uśmiechem, a on pocałował mnie czule i objął ramieniem.
- Chcesz zostać do rana? – spytał.
                Kiwnęłam głową i wgramoliłam się pod kołdrę. Zasypiałam spokojna, przytulona do jego piersi, bezpieczna.


- Gdzie byłaś wczoraj w nocy? – spytałam Blum, gdy tylko zobaczyłam ją zmierzającą z samego rana do Wielkiej Sali. Nie było po niej widać ani śladu wczorajszej imprezy. Żadnego kaca, bólu głowy, zmęczenia, czy chociaż podkrążonych oczu. Wręcz przeciwnie. Była ubrana w obcisłe jeansy i gruby czerwony sweter z wycięciem na plecach. Miała zrobiony zdecydowany makijaż, a po korytarzu kroczyła dumnie w butach na obcasach
- A ty? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Ty pierwsza – za wszelką cenę chciałam uniknąć odpowiedzi. Nie byłam pewna, jak zareagowałaby na to, że ja i jej brat znowu ze sobą… No dobra. Znowu coś się między nami dzieje, ale to jeszcze nic oficjalnego. Nie ma o czym mówić.
- Daj spokój… Nie ma o czym opowiadać – dziewczyna udawała obojętność, ale szeroki uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Gadaj i tak ci nie uwierzę.
- Ale to nic takiego…
- Blum!
- Spałam ze Śnieżycą – wypaliła, bacznie obserwując moją reakcję. Zamrugałam oczami, a więc Alice miała rację. – I mówiąc spałam, mam namyśli, że właściwie to nie spaliśmy.
                Przyglądałam jej się przez chwilę. Dopiero teraz zauważyłam jaka jest szczęśliwa. W jej oczach tańczyły wesołe ogniki, a od niej samej biła jakaś taka pozytywna energia. Domyślałam się, że nie miała powodów do narzekania, mimo tego spytałam, jak było.
- Cudownie – odparła z entuzjazmem. – Poważnie Lily… Najwspanialsza rzecz jaką w życiu przeżyłam. Śnieżyca jest cudowny!
- Mam szansę na jakieś szczegóły? – spytałam, wchodząc do Wielkiej Sali.
- Może potem, nie przy ludziach – odpowiedziała ściszając głos. – No a ty? Teraz twoja kolej.
                Zaśmiałam się nerwowo.
- Ale ja naprawdę nie mam o czym opowiadać… Bawiłam się do rana, potem trochę przespałam w czyimś pokoju…
- W czyim?
- Nie pamiętam – odparłam automatycznie, ale ku mojemu nieszczęściu w tym samym momencie pomachał do nas Mathias. Blum oczywiście odmachała mu i od razu ruszyła w jego kierunku.
- Cześć braciszku – powiedziała wesoło. Byłam ciekawa czy zamierza się z nim podzielić wrażeniami z ostatniej nocy, jednak nawet jeśli miała taki zamiar, to on nie dał jej okazji, rzucając jej tylko zdawkowe „hej” i całując mnie prosto w usta na przywitanie niemal w tym samym momencie.
- Cześć, Mathias – wyjąkałam kiedy się ode mnie odsunął. Widziałam za jego plecami zdumiony wyraz twarzy Blum.
- Jesteście znowu razem? – spytała
                Nie wiedziałam co odpowiedzieć, ale Mathias zareagował za nas oboje, przytakując i obejmując mnie zdecydowanie ramieniem. Uśmiechnęłam się nieśmiało i czekałam na jej reakcję. Parę sekund później uznała chyba, że jej to nie przeszkadza, bo uścisnęła mocno nas oboje i oznajmiła, że prawie nic nie mogło ją tak bardzo ucieszyć. Już przeczuwałam, że mój stary nowy chłopak będzie chciał wiedzieć, co też dało jej większą radość, w tym momencie jednak przerwał mu Dumbledore.
- Drodzy uczniowie, proszę o ciszę! – krzyknął. – Zajmijcie proszę swoje miejsca. Mam dla was niestety kolejną wstrząsającą wiadomość. Dziś z samego rana, nasz gajowy Rubeus Hagrid znalazł w pobliżu swojego domku ciało jednej z uczennic naszej szkoły. Prawdopodobnie została zabita poprzez zaklęcie Avada Kedavra. To niewiarygodne, że coś takiego zdarzyło się w naszej szkole już po raz drugi w ciągu tak krótkiego czasu. Do poniedziałku wraz z innymi nauczycielami postaramy się rzucić dodatkowe zaklęcie, chroniące teren szkoły. Proszę by do tej pory nikt nie opuszczał zamku. Pomogą w tym też urzędnicy przysłani przez Ministerstwo Magii. W zaistniałej sytuacji jestem też zmuszony odwołać najbliższy mecz Quidditcha pomiędzy Slitherynem a Ravenclawem.  Zapewniam was, że jeśli tylko zastosujecie się do instrukcji będziecie całkowicie bezpieczni. Nie musicie się bać. A teraz proszę, uczcijmy minutą ciszy zmarłą Jessicę Newton.
- NIE! – rozdzierający krzyk Dorcas przedarł się przez całą Wielką Salę. Zapadłą cisza jak makiem zasiał. Z krtani dziewczyny wyrwał się szloch. Zasłoniła twarz dłońmi i zgięła się w pół.
- Dorcas! – podbiegam do niej i spróbowałam ją objąć, ale odtrąciła mnie.
- Wy nic nie rozumiecie… To moja wina, że ona tam poszła!