- Więc naprawdę do niego
wróciłaś? – zapytała po raz kolejny Petunia. Skinęłam głową i pozwoliłam jej
zapłacić za nasze kawy. Powoli ruszyłyśmy ulicami Londynu. – Dlaczego? Lily,
myślałam, że to już koniec. Na dobre.
- Też tak myślałam – westchnęłam.
– Ale on jest całkiem przystojny, zabawny, utalentowany… I jest w nim coś co
mnie przyciąga.
- I starszy – zauważyła Petunia.
Skinęłam
głowę. No tak. Mathias oficjalnie skończył szkołę. Chociaż nie chciałam się tym
na razie zamartwiać, w mojej głowie już pojawiło się pytanie jak to teraz
będzie wyglądać. Owszem, wakacje mieliśmy spędzić w większości razem. Udało mi
się przekonać rodziców, chociaż trochę oponowali – uważali, że jestem za młoda.
Mimo tego ciężko mi było wyobrazić sobie, że mogę widywać się z nim co pół
roku. No chyba że wpadałby na weekendy do Hogsmeade… Wiedziałam, że czeka nas
rozmowa na ten temat, ale puki co nie byłam na to gotowa.
- Opowiadaj lepiej co w starym
dobrym Londynie – poprosiłam siostrę i tak jak się spodziewałam zostałam zalana
najnowszymi i tymi trochę starszymi plotkami. Na sam koniec Petunia oznajmiła
mi.
- No i właśnie dlatego musisz iść
ze mną na tę imprezę.
- CO?! – muszę przyznać, że
wyłączyłam się na chwilę. No dobra. Może na trochę dłużej niż chwilę, ale o
jakiej do diabła imprezie ona mówi?
- Znam tam tylko Marcusa i tę
jego siostrę Melody a z niej jest straszna sucz.
- Tunia! Ale ja tam nie znam
nikogo! – nie przejmowałam się tym, że jestem na samym środku ulicy. Za wszelką
cenę musiałam się z tego wykręcić.
- Znasz mnie. Lilka proszę!
Marcus powiedział, że mogę zabrać kogo chcę. Zresztą może też poznasz kogoś
fajnego…
Już miałam jej
powiedzieć, że fajni mugole ze szkoły średniej, do której chodziła moja siostra
w ogóle ale to w ogóle mnie nie interesują, ale powstrzymałam się, nie chcąc
jej urazić.
- Nie mam się w co ubrać –
zaoponowałam jeszcze niepewnie, nie licząc na to, że uda mi się wywinąć.
- A myślisz, że czemu tu
jesteśmy? – końska twarz mojej siostry wyszczerzyła się w uśmiechu, a ja? No
cóż ja mogłam zrobić? Weszłam do najbliższego sklepu i wybrałam sukienkę.
Muzyka
grała głośno a ja cieszyłam się, że nie założyłam jednak obcisłego topu bez
ramiączek, który doradzała mi siostra. I bez niego czułam na sobie zdecydowanie
zbyt wiele spojrzeń. Miałam właśnie spytać Tunię co mu tu do diaska właściwie
robimy kiedy koło nas pojawił się gospodarz imprezy w towarzystwie dwóch już
odrobinę wstawionych chłopaków.
- Jak się bawicie dziewczyny?! –
spytał starając się przekrzyczeć dudniącą
muzykę.
- Jest super! – odparła za nas
obie Petunia. Cholera. Miałam ochotę ją zamordować.
- To jest mój kuzyn Adam a to Tom
– krzyknął Marcus klepiąc po plecach swoich towarzyszy. – Moi kuzyni z polski.
Przywieźli wódkę.
Zamachał
mi przed oczami sporą butelką. Już miałam zaprotestować kiedy jeden z nich
wcisnął mi do ręki napełniony kieliszek.
- Za śliczne angielki! – krzyknął
i opróżnił go haustem. Zerknęłam na Petunię, ale ona nie zastanawiała się ani
chwili. Chcąc nie chcąc poszłam w ich ślady. Dwie kolejki później Marcus się
ulotnił zostawiając nas w towarzystwie swoich kuzynów. Nie byłam zbyt rozmowna.
Chciałam tylko ulotnić się stamtąd jak najprędzej, ale moja siostra chyba
zaczęła się dobrze bawić. Sama zaproponowała byśmy wypili jeszcze jednego po
czym ruszyła na parkiet z jednym z Polaków. Drugi z nich objął mnie ramieniem i
spytał czy chcę zatańczyć. Pokręciłam przecząco głową więc nalał mi kolejny
kieliszek. Cholera, nie powinnam była się zgadzać na tą szopkę. Pomysły Petuni…
To zawsze kończyło się jakąś tragedią.
- Nie czuję się za dobrze – powiedziałam
oddając mu kieliszek i ruszyłam do wyjścia. Była to tylko częściowo prawda. Tej
nocy akurat alkohol wchodził mi całkiem dobrze, ale nie miałam najmniejszej
ochoty na towarzystwo tego pijanego już w sztok chłopaka. On jednak już po
chwili dogonił mnie.
- Wszystko ok? – zapytał. Dopiero
teraz zauważyłam w jego głosie silny wschodni akcent. Powoli skinęłam głową. –
Palisz?
Wyciągnął
w moim kierunku paczkę malboro light. Nie paliłam. Nie pytajcie mnie czemu
wzięłam jednego i pozwoliłam mu sobie podpalić. Jak można się było spodziewać
od razu zakrztusiłam się dymem.
- Twój pierwszy raz? – spytał chłopak.
Przytaknęłam. – Widać. Na początku nie warto zaciągać się mocno.
- Dzięki – rzuciłam i spróbowałam
jeszcze raz. – Za radę – dodałam po chwili.
- Nie ma sprawy.
Paliliśmy
chwilę w ciszy. Zaczęłam już myśleć, że może nie jest aż taki zły kiedy z domu
wybiegła moja siostra. Zaraz za nią, potykając się wypadł drugi z Polaków.
- Ale skarbie…
Petunia
zaklęła jak jeszcze nigdy i z płaczem rzuciła się w moje objęcia. W drzwiach
mieszkania pojawił się wysoki, krótko ostrzyżony chłopak przy kości ubrany w
zdecydowanie za małe jeansy i koszulę z plamami potu pod pachami. Ku mojemu
zaskoczeniu uderzył on z całej siły pięścią w twarz Polaka, z którym jeszcze
chwilę temu tańczyła Petunia.
- Nigdy więcej tego nie próbuj! –
ryknął na niego przeraźliwie. Sama podskoczyłam a chłopak wyglądał jakby miał
zaraz zemdleć na naszych oczach. Czołgając się jak najszybciej wbiegł z
powrotem do domu i wraz ze swoim bratem zniknął gdzieś w tłumie ludzi.
Zdezorientowana patrzyłam to na moją szlochającą siostrę, to na nieznanego mi
olbrzyma.
- Tunia… Co się stało? – spytałam
w końcu nie bardzo wiedząc co mam począć.
- On… On… Był taki obleśny… Ja mu
powiedziałam, że nie chcę, ale on mnie nie rozumiał i… I… - objęłam ją przekonana,
że nie da rady wypowiedzieć już ani słowa. Spojrzałam więc niepewnie na
olbrzyma.
- Eee….
- Ten cham dobierał się do majtek
twojej siostry – oznajmił prostując się dumnie. – Nie mogłem pozwolić by
znieważył tak uroczą istotę.
- Eee…. – Chciałam mu
podziękować, ale jakoś nie mogłam wydusić ani słowa.
- Takich zboczeńców powinno się
kastrować i zamykać w klatkach – oznajmił ze spokojem. – Tak nie zachowuje się
normalny cywilizowany człowiek! Żeby łapać dziewczynę w toalecie…
- Eee…
- Po prostu musiałem
interweniować – zakończył wyciągając do mnie rękę. – Jestem Vernon Dursley.