7.12.2012

Mój świat


                Nigdy nie sądziłam, że w moim życiu nadejdzie taki moment kiedy będę siedziała w barze przy jednym stolikiem z nauczycielką. A jednak. Kitty nie pytając nikogo o zdanie zamówiła trzy razy ognistą whisky po czym dołączyła do mnie i Mathiasa w kącie „Trzech Mioteł”. Najwyraźniej nie widziała nic złego w tym, że jako osoba niepełnoletnia piję alkohol. Mathias miał już przynajmniej skończone 17 lat, a ja? Starając się nie krzywić upiłam łyk ze swojej szklanki i uśmiechnęłam się do profesorki. Podchodziłam do tego spotkania z pewną dozą niepewności jednak  Mathias tak długo zapewniał mnie, że Kitty to naprawdę super babka, że w końcu uległam. W sumie się nie mylił. Wydawała się być całkowicie rozluźniona i ani razu nie spojrzała na mnie tak jakby uważała moje towarzystwo za nie pożądane. Jedyne co mnie denerwowało to fakt, że mój chłopak cały czas narzekał z powodu jej wyjazdu. Kobieta jednak zbywała go półsłówkami i cały czas starała się zmienić temat.
- A ty Lily pewnie cieszysz się z powrotu profesor McGonnagall? – spytała upijając spory łyk whisky. Jej szklanka była już do połowy opróżniona. – Słyszałam, że bardzo ją lubiłaś…
- To raczej Blum była jej ulubienicą – zaprzeczyłam od razu. – A pani jest naprawdę super, pani profesor. Mathias ma rację, dla Hogwartu pani wyjazd to straszna strata.
                Kobieta zaśmiała się perliście.
- Lily nie pieprz głupot – powiedziała niespodziewanie. – I nie poza szkołą nie zwracaj się do mnie pani profesor. Mów mi po imieniu – próbowałam zaprotestować jednak Kitty nie chciała tego słuchać. – Nie powinnaś się krępować. Nie jestem jeszcze aż tak stara.
                Uśmiechnęłam się niepewnie i skinęłam głową. Chociaż zachowywała się uprzejmie nie było mi to szczególnie na rękę. Nie przeszkadzało mi, że jest ważna dla Mathiasa, ale nie miałam ochoty się z nią spoufalać.
- A pani… To znaczy ty… Pewnie nie możesz się już doczekać powrotu do Los Angeles? Tam mieszkasz, prawda? – przytaknęła. – Słyszałam, że to niesamowicie piękne miejsce.
- Kalifornia jest magiczna… Powinniście ją kiedyś zobaczyć – powiedziała z entuzjazmem, ale na jej twarzy zauważyłam pewne napięcie. Spojrzała na Mathiasa – Zerujemy? – spytała.
Nie czekała na jego odpowiedź tylko jednym haustem wypiła resztę zawartości swojej szklaneczki. Mathias zrobił to samo wiec chcąc nie chcąc musiałam pójść w ich ślady. Kitty podeszła do baru po kolejną kolejkę a mój chłopak objął mnie ramieniem.
- Cieszę się, że jednak zgodziłaś się przyjść – powiedział. – Kitty ma w Los Angeles wspaniały dom. Właściwie to willę z ogrodem, basenem i innymi takimi bajerami.
- Byłeś tam? – spytałam
                Tak jak się spodziewałam pokręcił przecząco głową.
- Ale widziałem zdjęcia – mruknął po chwili.


                Trzy dni później Kitty na dobre opuściła Hogwart. Wyszłam ją pożegnać by Mathias nie myślał, że nie obchodzą mnie jego uczucia. Mimo tego odkąd zniknęła cały czas chodził przybity i podminowany. Blum twierdziła, że zawsze tak jest i, że mu przejdzie. Nie podobało mi się, że tak to bagatelizuje, ale bardzo chciałam jej wierzyć. Wraz z ostatecznym rozkwitem wiosny i powrotem profesor McGonnagall zniknęła też część obrony Hogwartu. Wreszcie poczuliśmy się trochę spokojniejsi. Już od tygodni nie było, żadnego ataku a także w proroku codziennym wiadomości o Voldemorcie i jego poplecznikach pojawiały się rzadziej niż dotąd. Dzięki temu mogłam znów skupić się na doczesnych sprawach takich jak OWUTEMY, które w czerwcu miał zdawać mój chłopak. Z jakiegoś powodu nie potrafił on zrozumieć, że zależy od nich cała jego przyszłość i że dwa miesiące to trochę mało czasu na naukę. Starałam się go do niej zachęcać wszelkimi możliwymi sposobami jednak szło mi to dosyć opornie.
                Z każdym dniem coraz bardziej przyzwyczajałam się do pustych łóżek stojących w naszym dormitorium. Wszystkie powoli wracałyśmy do życia. Blum kontemplowała swój świeżo skonsumowany związek ze Śnieżycą. Stali się niemal nierozłączni. Siadali obok siebie w wielkiej Sali na w jednej ławce na tych lekcjach, które mieliśmy wspólnego. W wolnym czasie razem uczyli się w bibliotece, spacerowali po błoniach, wymykali się do Hogsmade lub zamykali w jakimś dormitorium czy nie używanej akurat Sali i robili rzeczy, o których później Blum opowiadała nam szeptem z wypiekami na twarzy, jeżeli oczywiście miała wystarczająco dobry humor.
                Dorcas także powoli wracała do życia. Były takie dni kiedy zachowywała się jakby całkiem zapomniała o Jessice i o pierwszych tygodniach po jej tragicznej śmierci. Razem z Alice większość czasu spędzała w dormitorium Huncwotów. Wiedziałam, że przestała już podrywać Syriusza. Uznała, że chce być wolną, niezależną kobietą i jeżeli jakiemuś facetowi na niej zależy to będzie musiał zawalczyć. Mimo tego często śmiała się z jego żartów i litrami piła kremowe piwo leżąc na jego łóżku. Cieszyłam się z jej nowego podejścia. Czułam, że ona i Black zaczynają się zaprzyjaźniać. Nie byłam pewna czy kiedykolwiek wyniknie z tego coś poważniejszego, ale wiedziałam, że podstawą każdego dobrego związku powinna być przyjaźń.
                Wraz z rozpoczęciem drugiej połowy marca cała szkoła zaczęła żyć całkiem nowym wydarzeniem. Przyjęcie z okazji piętnastych urodzin Jamesa Pottera cieszyło się olbrzymim zainteresowaniem. Chyba każdy chciał tam być ale tylko nieliczni zostali zaproszeni. Znalazłam się wśród tych szczęśliwców, chociaż nie byłam tym szczególnie zachwycona. James, zapraszając mnie, przeprosił co prawda po raz pięćdziesiąty za to jak zachowywał się na przyjęciu Blum. Zgodziłam się mu wybaczyć, ale zaznaczyłam, że możemy być kolegami. Niczym więcej. I w sumie to zrobiłam to tylko ze względu na Dorcas, której tak strasznie zależało na towarzystwie Huncwotów. Prawda była taka, że nie byłam pewna co zrobiłaby moja przyjaciółka gdybym kazała jej wybierać. To mnie przerażało jednak nie byłam na tyle odważna by chcieć się przekonać. Kiedy znudzona wyszłam wcześniej z imprezy, o której huczała cała szkoła w pełni uświadomiłam sobie jeden fakt. Mój świat coraz bardziej zamykał się tylko i wyłącznie do tego co wiązało się z moim chłopakiem. 

1 komentarz:

  1. Co tak krótko? Ej no... zawiodłam się... przecież to był dopiero wstęp... epilog czy coś... eh... fajnie, ale zdecydowanie za krótko. Ale i tak kocham <3

    OdpowiedzUsuń