29.12.2012

Nękana niepewnością


- Okropnie Wyczerpujące Testy Magiczne. OWUTEMY! – powiedziałam ze wzburzeniem. – Jak myślisz Mathias, dlaczego tak się nazywają?
                Chłopak spojrzała na mnie z rozbawieniem i wzruszył ramionami. Wyglądał uroczo, ale nie zamierzałam mu tak łatwo odpuścić.
- Bo ktoś kto to wymyślał miał tendencję do przesadzania?
                Prychnęłam oburzona.
- Bo to poważna sprawa Matt! To prawdopodobnie najważniejsze egzaminy w twoim życiu. Zaczynają się za tydzień, a ty zupełnie nic z tym nie robisz?!
- Jakoś tak… - spróbował mnie pocałować, ale odsunęłam się. Westchnął. – Lil… Przecież uczyłem się sporo. Męczysz mnie o to od miesiąca. Mam już trochę dosyć, wiesz? Mogłabyś w końcu wyluzować? To w końcu moje egzaminy, moje życie i mój problem. Nie wtrącaj się?
                Odebrało mi mowę. Czy ja dobrze usłyszałam?
- Czy ty właśnie powiedziałeś mi żebym się nie wtrącała? – wysyczałam przez zęby.
- Tak Lil, bo przecież tu chodzi o moją a nie twoją przyszłość… - urwał, jak się domyślałam pod spojrzeniem swojej siostry, która dotąd obserwowała całą sytuację z rozbawieniem.
- Lily, daj spokój – powiedziała Blum miękko. – On po prostu taki jest. Też próbowałam… Ale mój brat po prostu nie jest typem… Intelektualisty.
- Dzięki siostrzyczko – w głosie Mathiasa zabrzmiała ironia. Po chwili jednak spojrzał z powrotem na mnie. – Nie gniewaj się Lils… Proszę – jego silna ręka złapała mnie za nadgarstek i przyciągnęła do siebie.
- Powiedziałeś, że twoje życie to nie moja sprawa – warknęłam cicho.
- Wiesz co miałem na myśli… Po prostu za bardzo się tym martwisz. Wiem co robię Ruda – spojrzałam na jego wargi, które wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. Och jaką ja miałam ochotę go pocałować! – I tak nie wiążę swojej przyszłości z tym czego nauczyłem się w szkole. Te testy do niczego mi się nie przydadzą…
- No tak, mój braciszek ma zamiar zostać wielkim mugolskim gitarzystą – zakpiła Blum.
- Jak ostatnio rozmawiałem z moją uroczą siostrzyczką to miała podobne plany – odciął jej się Mathias, sadzając mnie sobie na kolanach. Chciałam się wyrwać ale objął mnie mocno w pasie i tym samym unieruchomił.
Oczy Blum powędrowały ku sufitowi. Westchnęła głęboko i położyła się na łóżku Jasona – współlokatora Mathiasa, który jak zwykle spędzał wieczór poza dormitorium.
- Bądźmy realistami Matt. Wszyscy wiemy, że tak naprawdę skończę wydając ustawy i przyjęcia z koroną na głowie u boku mojego męża.
- Nigdy nie wiesz co się stanie księżniczko.
                Blum tylko potrząsnęła głową. Rozmowa była skończona. Jedna z dłoni Mathiasa powędrowała do mojej szyi i odsunęła mi włosy na bok.
- To co? – szepnął mi do ucha. – Dasz się skusić na wieczór w Hogsmeade?
                Pokręciłam głową. On naprawdę nie zamierzał się uczyć. Ten chłopak był niewiarygodny. Mnie już skręcało w żołądku kiedy myślałam o przyszłorocznych sumach, ale on nie przywiązywał do egzaminów najmniejszej wagi. Westchnęłam.
- Poważnie Matt? Będziesz się zajadał w miodowym królestwie i pił kremowe piwo zamiast powtarzać do OWUTEMÓW?
- Lily. Zdaję Astronomię. Doskonale wiesz, że mam ją w małym palcu – odparł znużony.
- Ale..
- Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami. Wszyscy wiedzą, że to najłatwiejszy egzamin ze wszystkich. Naprawdę uważasz, że nie zdam?
- Nie, ale…
- I Obronę przed Czarną Magią. To może sprawić pewien problem, ale mam jeszcze cały przyszły tydzień na powtarzanie.
- Nadal nie wierzę, że wybrałeś trzy przedmioty – stwierdziła Blum nadal wpatrując się w sufit.
- Nawet te trzy nie są mi potrzebne – odparował. – Lily. Jest piątek wieczór. Miałem ciężki tydzień. Chciałbym spędzić go z moją dziewczyną. Nie myśleć o cholernych egzaminach i się rozluźnić. Czy to naprawdę takie straszne?
                Nie odpowiedziałam. Tym razem pozwoliłam mu się pocałować. Usłyszałam jeszcze jakiś jęk z łóżka, na którym leżała Blum, ale żadne z nas  na niego nie zareagowało.
- Niech będzie Hogsmeade – zgodziłam się w końcu.


                Było już po dwunastej kiedy w końcu zasłoniłam kotary i zatonęłam w pościeli. Długo nie mogłam zasnąć. Coraz mniej czasu zostało mi by zdecydować kim chcę zostać w przyszłości. Za rok sumy. Do tego czasu muszę już wiedzieć. Westchnęłam. Mathias i Blum nie mieli wątpliwości, że ich miejsce nie jest w świecie czarodziei, James i Syriusz od pierwszej klasy powtarzali, że chcą być aurorami, Dorcas rozważała podjęcie pracy w magazynie Czarownica, a ja?
                A co jeżeli jak Emily i Jessica nigdy nie doczekam końca szkoły? Z upływem tygodni stawało się coraz bardziej jasne, że żyjemy w wyjątkowo niebezpiecznych czasach, a strata przyjaciółek pokazała mi, że nigdy nie można brać niczego za pewnik.
                Gdzieś w oddali zegar wybił pierwszą, a ja zasnęłam nękana niepewnością i strachem o przyszłość.


                Kiedy słońce zaczęło znikać za linią horyzontu Dorcas zaproponowała żeby wracać do szkoły. Ostatnie dni przed końcem roku upływały nam na całkowitym relaksie. Piąte klasy musiały pisać SUMY a siódme zmierzyły się z OWUTEMAMI. My za to już od kilku dni miałyśmy wolne i mogłyśmy całymi dniami grać w eksplodującego durnia, łazić po Hogsmeade lub jak tego dnia - opalać się nad jeziorem w czerwcowym słoneczku. Moja przyjaciółka wypracowała już sobie całkiem porządną opaleniznę, a w sierpniu miała jeszcze jechać z rodzicami na trzy tygodnie do Tunezji. W duchu jej zazdrościłam ale Mathias i Blum już od kilku tygodni przebąkiwali coś o wycieczce na południe Fracji. Wiedziałam, że Śnieżyca też jedzie i miałam nadzieję, że mój chłopak w końcu oficjalnie zaprosi mnie bym do nich dołączyła. Wakacje z Blum Ryan w st. Tropez to mogłoby być naprawdę coś.
                Większość uczniów była jeszcze na błoniach lub w Hogdmeade więc nie zdziwiło mnie, że pokój wspólny jest prawie pusty. Prawie, bo kiedy tylko weszłyśmy naszym oczom ukazał się Syriusz Black i siedząca na nim okrakiem szatynka o bujnych kształtach. Wyglądali jakby się do siebie przyssali. Chciałam ruszyć dalej, ale Dorcas złapała mnie za rękę.
- Dor… - jęknęłam cicho. Jednak moja przyjaciółka uparcie wpatrywała się w całującą się parę. Było mi jej żal, ale to obsesyjne zauroczenie Blackiem zaczynało być naprawdę męczące.
                Po kilku sekundach, które dla mnie zdawały się być wiecznością Syriusz chyba jednak nas zauważył bo oderwał się od swojej towarzyszki i uśmiechnął głupkowato machając w naszą stronę.
- Hej dziewczyny, znacie Natashę, prawda? Jest na szóstym roku – powiedział szczerząc się jeszcze szerzej.
                Dorcas nie powiedziała ani słowa tylko czym prędzej ruszyła do dormitorium. Cóż, lepiej późno niż wcale, prawda? Westchnęłam i rzuciłam coś na powitanie do Natashy po czym zmierzyłam Łapę morderczym spojrzeniem. Oczywiście w gruncie rzeczy lubiłam tego męczącego cassanovę, ale w tym momencie miałam ochotę mocno uderzyć go w tę jego roześmianą gębę. Doskonale wiedział, że podoba się Dorcas, ale nie tylko nic z tym nie robił ale miałam wrażenie, że na złość ciągle ślini się do kolejnych pseudo-piękności z wyższych klas. Ciekawe czy one wszystkie wiedzą, że działa na parę frontów i nie jest tak naprawdę zainteresowany żadną z nich na dłużej niż tydzień… Czy ile tam potrzeba żeby je zaliczyć.
- Czemu to robisz, co? – syknęłam patrząc na niego ze złością.
- Ponieważ mogę Evans – odparł po prostu.


Drodzy Mamo i Tato!
Przepraszam, wiem że nie przepadacie za sowią pocztą, ale to naprawdę jedyny sposób żeby się z wami skontaktować z Hogwartu.
U mnie wszystko dobrze, skończyła się już nauka i wszyscy tylko czekamy na pociąg do Londynu. Strasznie za wami tęsknię. Na pewno ucieszy was wiadomość , że mam same Wybitne i Powyżej oczekiwań.
Moja przyjaciółka Blum (pamiętacie ją, prawda?) i jej brat Mathias zaprosili mnie na wakacje na południe Fracji. Jedzie też Śnieżyca – chłopak Blum i uznałam, że to całkiem niezły pomysł. Spędziłabym w domu pierwsze dwa i ostatni tydzień wakacji. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic przeciwko. W ostatnim liście pisaliście, że Petunia odwiedza w sierpniu jakąś koleżankę w Dublinie, a poza tym nie macie żadnych planów, prawda?
Ucałujcie ode mnie mocno Tunię i do rychłego zobaczenia.
Wasza stęskniona córka
Lily

1 komentarz:

  1. "Stęskniona", ale mimo wszytsko, Francja ważniejsza ;p No cóż... Notka bardzo fajna, śmieszna ;) Powiało optymizmem. Cudownie <3 Uwielbiam Mathiasa i to jego podejście do egezaminów. Przypomina mi mnie? Chodź ja bardziej się przejmowałam ehh, ale mimo wszytsko, nauka nie zając, nie ucieknie.
    Love :***

    OdpowiedzUsuń