- Lily! Lily! – poczułam, że ktoś
delikatnie potrząsa moim ramieniem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Mathiasa. –
Zaraz lądujemy – powiedział. – Zapnij pasy.
Skinęłam
głową i wykonałam polecenie. Wciąż byłam trochę nieprzytomna po kilkugodzinnym
śnie z głową na ramieniu mojego chłopaka. Bolał mnie kark ale postanowiłam się
nie przejmować. Zauważyłam uśmiech, który posyłała mi moja przyjaciółka z
drugiego końca samolotu. Siedziała koło Śnieżycy, w uszach miała słuchawki i
wyglądała na zrelaksowaną. Po chwili samolot zaczął zniżać się do lądowania.
Poczułam jak wszystko przewraca mi się w żołądku. Ścisnęłam Mathiasa za rękę i zamknęłam
oczy. Kilka sekund później dotknęliśmy ziemi.
- Welcome to St. Tropez Baby!
Na
lotnisku złapaliśmy taksówkę, która zawiozła nas prosto do wybranego przez Blum
hotelu. Tak jak się spodziewałam nie żałowali pieniędzy. Nic jednak nie
powiedziałam. Cóż… Było ich stać, a kto jak kto ale Blum to lubiła luksusy.
Pozwoliłam jej i Śnieżycy załatwić wszelkie formalności i razem z Mathiasem
usiadłam w lobby przy windach.
- Podoba ci się? – spytał patrząc
na mnie uważnie.
- I to jak! – odparłam może
trochę nazbyt entuzjastycznie. – Tu jest wspaniale! Ta pogoda… palmy… I hotel
jest wspaniały. Twoja siostra jak zwykle wie co najlepsze.
Mathias
zaśmiał się.
- Poczekaj aż zobaczysz nasz
pokój – chyba zauważył moją zaskoczoną minę bo po chwili dodał. – Blum uznała,
że powinniśmy spać razem a ona ze Śnieżycą. Chciałem się nie zgodzić, ale wiesz
jaka ona jest. Poza tym Śnieżyca to porządny gość, nie?
- Oczywiście – przytaknęłam od
razu. – Jest wspaniały.
To
chyba był ten moment kiedy powinnam mu powiedzieć, że tak właściwie to jego
siostra już od miesięcy nie jest dziewicą, prawda? No cóż. Nie zrobiłam tego.
Zamiast być lojalną dziewczyną postanowiłam być lojalną przyjaciółką. Kiedy
jechaliśmy windą ukradkiem przyglądałam się Blum i jej chłopakowi. Chociaż
Mathias zdawał się tego nie zauważać, oboje wyglądali jakby nie mogli już
doczekać się chwili gdy zostaną razem sam na sam.
W
końcu Blum podała mi klucz do naszego pokoju i po krótkich pertraktacjach
umówiliśmy się na dole za godzinę. Osobiście byłam gotowa zejść tam nawet za
kwadrans, ale moja przyjaciółka stwierdziła, że ona NAPRAWDĘ MUSI wziąć
prysznic. Śnieżyca ją poparł a Mathias stwierdził, że mu to obojętne więc
zostałam przegłosowana.
Pokój
był naprawdę wspaniały! Jedną ze ścian niemal w całości zajmowało okno
przysłonięte do połowy błękitnymi roletami, a drugą szafy, do których
powkładałam swoje rzeczy. Pozostałe dwie
ściany miały lekko morelowy kolor, sufit był biały, ale wisiała na nim budząca
zachwyt kryształowa lampa. Jednak tym co jako pierwsze przykuło moją uwagę było
olbrzymie, sprawiające wrażenie miękkiego łóżko, stojące na niewielkim
podwyższeniu w centrum pokoju. Było zaopatrzone w prześwitujące białe
baldachimy i przywodziły na myśl noc poślubną. Ku mojemu zażenowaniu odkryłam,
że Mathias też się w nie wpatruje. Poczułam, że cała się czerwienię.
- Cóż… - stwierdził po chwili
Mathias.- Będziemy musieli je wypróbować.
Zaśmiałam
się nerwowo i usiadłam na materacu. Mathias postawił resztę walizek przy łóżku
i zerknął na mnie niepewnie.
- Chcesz iść pierwsza wziąć
prysznic?
Pokręciłam
przecząco głową, więc zabrał parę rzeczy z walizki i po chwili zniknął w
przylegającej do pokoju łazience. Rozległ się szum wody. Położyłam się na łóżku
wsłuchując się w niego. Wiedziałam, że powinnam znaleźć kosmetyczkę i
przygotować sobie coś na przebranie jednak nie miałam siły się ruszyć. Dlaczego
tu było tak cholernie gorąco? Kiedy w końcu Mathias opuścił łazienkę grzebałam
się jeszcze z kwadrans. W końcu odetchnęłam czując zimną wodę na swojej skórze.
Stałam tam bez ruchu aż do momentu kiedy zrobiło mi się zimno. Ręczniki
hotelowe były niesamowicie miękkie. Otuliłam się jednym z nich i zaczęłam
rozczesywać włosy. Wtedy mój wzrok padł na ciemne spodnie leżące w rogu
pomieszczenia.
Mathias musiał je tu przypadkiem zostawić, pomyślałam i podniosłam
je. Z kieszeni jeansów wypadła nieduża fioletowa paczuszka. Wzięłam ją do ręki
i poczułam, że muszę usiąść. W żołądku coś niebezpiecznie mi się przewróciło. Po
raz pierwszy żałowałam, że mam o ponad trzy lata starszego od siebie chłopaka.
Śnieżyca
uśmiechnął się na widok olbrzymiego łóżka stojącego na środku pokoju. Jego
dziewczyna zdecydowanie wiedziała czego chce. Postawił walizki koło szafy i
odwrócił się w jej stronę. Nie miała na sobie już nic oprócz bielizny.
- Widzę, że spieszy ci się pod
prysznic – powiedział ze śmiechem. Dziewczyna odpowiedziała mu diabelskim
spojrzeniem.
- Chciałbyś wziąć go razem ze
mną? – nie czekając na odpowiedź zdjęła stanik i rzuciła go w kąt. Śnieżyca
poczuł podniecenie, wzrastające w nim na widok jej nagich piersi. – No chodź,
przecież widzę, że tego chcesz – powiedziała rzucając krótkie lecz znaczące
spojrzenie w stronę jego podbrzusza.
Kiedy
wszedł za nią do eleganckiej wyłożonej kafelkami o piaskowym kolorze łazienki,
ona była już całkiem naga. Poczuł oblewającą go falę gorąca.
- W ubraniu wstęp wzbroniony
kochanie – zaśmiała się stając pod prysznicem.
Jeszcze
chwilę przyglądał sięjak chłodna woda oblewa jej ciało po czym, czym prędzej
zdjął podkoszulek przez głowę i rozpiął zamek jasnych, markowych jeansów. Kilkanaście
sekund zajęło mu wyplątanie się z nich i rzucenie na bok niepotrzebnej
bielizny. Ona zaklęła głośno gdy jej oczom ukazała się jego erekcja. Uśmiechnął
się krzywo i pocałował ją.
- Czekałem na to cały lot Ryan –
zamruczał. – Nie możesz nosić takich krótkich spódniczek…
- Co poradzę, że taka niegrzeczna
ze mnie dziewczynka. – objęła go ramionami, a on uniósł ją odrobinę do góry.
Krzyknęła głośno, kiedy wszedł w nią zdecydowanie. Jego ręce zacisnęły się
mocno na jej pośladkach. Zaczął się w niej poruszać a ona jęczała coraz
głośniej. Rozkosz była tak blisko. Ona również czekała na to przez cały lot.
- To miejsce jest niesamowite –
powtórzyła po raz dziesiąty Blum. Kelner właśnie przyniósł nam zamówienie a ona
wciąż wpatrywała się w rozciągający się za oknem restauracji widok na morze.
Słońce już niedługo miało zachodzić. Musiałam się z nią zgodzić. Było
niesamowicie.
Żaden z
chłopaków nie odpowiedział. Obaj rzucili się na jedzenie jakby nie widzieli
pokarmu od co najmniej stu lat. Wydawało
mi się to trochę nie w stylu Śnieżycy, ale uznałam że widocznie będzie
potrzebował na później dużo energii. Mathias i Blum przebąkiwali coś o wyjściu „
na miasto” ale domyślałam się, że chodzi nie tylko o to. Żałowałam, że nie
nadarzyła się żadna okazja do porozmawiania z Blum sam na sam chociaż przez
chwilę. Nie byłam pewna czy powinnam, w końcu chodziło o jej brata, ale nie
miałam tu żadnej innej zaufanej osoby. Poza tym, tłumaczyłam sobie, Blum nie
wydawała się dotąd ani trochę skrępowana rozmowami o sprawach łóżkowych.
Minuty mijały
a ja siedziałam jak na szpilkach. Straciłam cały apetyt więc raczej bawiłam się
jedzeniem, wsadzając od czasu do czasu trochę do ust. W końcu Blum
wypowiedziała magiczne słowa, na które czekałam odkąd ponad trzy godziny
wcześniej spotkaliśmy się w hotelowym lobby.
- Idę do toalety. Zaraz przyjdę,
dobrze?
- Pójdę z tobą – wypaliłam szybko
uśmiechając się przepraszająco do Mathiasa i Śnieżycy. Blum wyglądała na
odrobinę zaskoczoną, ale skinęła głową.
- Wszystko ok, Lily? – spytała gdy
znalazłyśmy się w końcu same.
- Pewnie – odparłam automatycznie.
Przez chwilę miałam wrażenie, że nie dam rady i to co chcę powiedzieć nie
przejdzie mi przez usta. Musiałam się jednak przemóc. – Właściwie… To jest coś.
Weszłyśmy
do toalety. Dopiero kiedy zobaczyłam nas w olbrzymim lustrze przy umywalkach
uświadomiłam sobie jak strasznie czerwona jestem na twarzy. Szczególnie przy
Blum, której cera jak zwykle była nieskażona, porcelanowa. Nie dało się ukryć
mojego zażenowania i przyjaciółka od razu je zauważyła.
- No wal Lil… - zaśmiała się,
patrząc na mnie. – Wyglądasz jak buraczek.
- Chodzi o twojego brata …-
zaczęłam
- Zrobił ci coś? – spytała od
razu. – Powiedział coś głupiego? Nie przejmuj się Lily, faceci to osły nigdy
nie wiedzą jak się zachować. To nie znaczy, że mu nie zależy.
- Nie o to chodzi – mruknęłam.
- Więc w czym problem? – Blum wyglądała
na coraz bardziej zaintrygowaną.
- W tym, że właśnie… No chyba mu
zależy… Blum… Ja myślę, że twój brat chce ze mną… - dukałam niezdarnie. – No…
Znalazłam eee… gumki w jego kieszeni.
Blum
wytrzeszczyła na mnie oczy. Brawo. Plus milion do licznika zajebistości . Udało
mi się zszokować Blum Ryan.
- Chcesz mi powiedzieć, że chce
się z tobą kochać? – spytała, a widząc jak przytakuję uśmiechnęła się. – Lily!
To wspaniale! Dlaczego się nie cieszysz? – z jej miny wyczytałam, że nie
wyglądam na szczególnie rozentuzjazmowaną. A to niespodzianka. – Nie chcesz
tego? Nie jesteś gotowa?
- Eee… No nie wiem – mruknęłam. –
Po prostu nie myślałam o tym… Nie myślałam, że on… No wiesz… Że będzie chciał –
westchnęłam. – Idiotka ze mnie nie ma co.
- Ależ Lily! Seks to WSPANIAŁA
sprawa! – zawołała Blum jak na mój gust trochę za głośno. – Popatrz na mnie!
Czy ja ci wyglądam na nieszczęśliwą?
Musiałam
pokręcić głową. Na mojej twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech.
- Zobaczysz, że nie będziesz
żałowała! To znaczy, jeśli nie jesteś gotowa to wiesz… Nie ma presji, ale… Jestem
przekonana, że by ci się spodobało! Mój braciszek… No kto by pomyślał, że taki
z niego ogier!
Zaśmiałyśmy
się. Chociaż Blum nie rozwiązała mojego problemu kiedy wróciłyśmy do stolika
byłam już znacznie bardziej rozluźniona.
Kiedy
patrzyłam na zegarek pijąc ostatniego drinka było już po trzeciej w nocy.
Miałam wrażenie, że od tego czasu minęła cała epoka. Tańczyłam wśród wielu
innych ludzi. Było niesamowicie ciasno a muzyka leciała co najmniej o parę
tonów za głośno, ale wyglądało na to, że tylko mnie to przeszkadza. Blum i
Śnieżyca co jakiś czas migali mi gdzieś w tłumie jednak nie było żadnego
sposobu żeby z nimi porozmawiać. Wyglądali jakby świetnie się bawili. Byłabym
przerażona tą całą sytuacją gdyby nie to, że Mathias cały czas trzymał mnie
mocno w ramionach. Był już mocno wstawiony, mimo tego tańczył przyciskając do
siebie moje drobne ciało.
Co ty wyprawiasz?! Krzyczałam w
myślach, kiedy jego dłonie po raz kolejny zsunęły się na moje pośladki. Czułam
się z tym dziwnie. Jeszcze nikt nigdy nie zachowywał się w stosunku do mnie w
taki sposób. Nawet Potter ze swoimi nachalnymi podrywami i niechcianymi
pocałunkami. Nie byłam pewna, czy mi to nie przeszkadza, ale nic nie mówiłam.
Przynajmniej tyle, że kiedy wróciliśmy żadne z nas nie miało już siły na nic
poza zaśnięciem. Przytuliłam się do niego i nagle ogarnął mnie spokój. Nie
wiedziałam już czego się tak bałam. To przecież był Mathias. Mój Mathias.
Kolejny
dzień spędziliśmy spokojnie – lecząc kaca i opalając się na pobliskiej plaży.
Pogoda była naprawdę perfekcyjna i chociaż spaliłam się odrobinę byłam
zadowolona, kiedy przed jedenastą wróciliśmy do hotelu. Żadne z nas nie miało
siły na imprezowania. No dobra… Blum pewnie miałaby siłę, ale z jakiegoś powodu
uznała, że lepiej będzie jeżeli tej nocy porządnie się wyśpimy, więc już po
drugim drinku zagoniła nas do taksówki.
Życzyłam
jej dobrej nocy i po chwili zostałam sam na sam z Mathiasem w naszym pokoju z
olbrzymim łóżkiem. Zapadła niezręczna cisza. Byłam ciekawa czy mój chłopak
domyśla się co jego siostra prawdopodobnie robi w pokoju obok.
- Chyba pójdę się umyć –
powiedziałam w końcu i czym prędzej zniknęłam za drzwiami łazienki.
Letnia woda
pozwoliła mi się uspokoić, ale kiedy tylko założyłam na siebie pidżamkę
składającą się z krótkich szortów i bluzki na ramiączkach moje serce znów
zaczęło bić dwa razy szybciej. Że też nie spakowałam niczego co odsłaniałoby
choć trochę mniej!
Przeczesałam
palcami włosy i wychyliłam się z łazienki. Uniosłam zaskoczona brwi. Okno było
otwarte na oścież a mój chłopak siedział na łóżku w samych bokserkach. W ręce
trzymał papierosa, którego zgasił gdy tylko mnie zobaczył.
- Wybacz – mruknął. – Pewnie ci
to przeszkadza.
Wzruszyłam
ramionami. Nie przeszkadzało mi, że palił, przeszkadzało mi, że siedzi przede
mną pół nagi. Miał idealne ciało. Nie chciałam wiedzieć jak długo musiał
ćwiczyć żeby osiągnąć taki efekt. Spojrzałam pytająco w stronę okna.
- Gorąco mi się zrobiło – odparł po
prostu. Wstał żeby je zamknąć, ale zrobiłam to jako pierwsza. Nagle poczułam
jego ręce na swoich biodrach. Zesztywniałam. Pocałował mnie w obojczyk i odwrócił
w swoją stronę. Był ode mnie o ponad głowę wyższy więc musiałam stanąć na
palcach by dosięgnąć jego ust.
- Cieszysz się, że zdecydowałaś
się tu ze mną przyjechać? – spytał cicho, obejmując mnie w pasie.
- Myślę, że tak… - odparłam
powoli. – Na razie wszystko wydaje się być idealnie.
- Mogłoby być jeszcze lepiej.
Oplotłam
rękami jego szyję i wsunęłam język pomiędzy jego wargi. Smakował niesamowicie –
dymem papierosowym, whisky, które piliśmy niespełna pół godziny temu i jeszcze
czymś innym. Czymś słodkim, co sprawiało, że się rozpływałam. Poczułam, że
przyciąga mnie bliżej do siebie, nasz pocałunek z każdą sekundą stawał się
coraz bardziej namiętny. Jego ręce wsunęły się pod mój podkoszulek. Mathias
delikatnie muskał moje plecy, przyprawiając mnie tym o dreszcze. Nagle poczułam
coś twardego, napierającego na mój brzuch. Drgnęłam i odsunęłam się od niego. Mój
wzrok natychmiast skierował się w stronę jego bokserek.
Zdecydowanym
ruchem przyparł mnie do ściany. To sprawiło, że z powrotem spojrzałam na jego
twarz. Pocałował mnie, jego ręce przesunęły się na mój brzuch, a zaraz potem na
piersi. W uszach zaczęło mi szumieć. Pozwoliłam mu zdjąć z siebie podkoszulek i
patrzyłam jak delikatnie ich dotyka. Przez myśl przeszło mi, że musi słyszeć
jak strasznie szybko i głośno bije mi serce. Jęknęłam cicho gdy pocałował mnie
w prawy sutek, zaraz potem zrobił to samo z lewym.
Nieświadomie
zacisnęłam ręce na jego ramionach. Zaczął całować mnie po piersiach i brzuchu,
a ja czułam, że z każdą chwilą robi mi się coraz bardziej gorąco.
- Jesteś taka piękna Lily – wyszeptał,
w końcu odsuwając się o kilka milimetrów. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Chyba
zauważył, że moje spojrzenie znów schodzi na znajdujące się tuż przy moim
biodrze spore wybrzuszenie bo złapał mnie za brodę i zmusił do kontaktu
wzrokowego. – Nie musimy niczego robić jeśli nie chcesz – powiedział miękko,
znów się do mnie przybliżając.
Jego
męskość mówiła zdecydowanie co innego, coraz bardziej zdecydowanie napierając
na mnie. Puściłam jego ramię a moja prawa ręka bardzo szybko powędrowała w
tamtą stronę. Miałam nadzieję, że nie widzi jak bardzo drży mi dłoń kiedy go
tam dotknęłam. Był twardszy niż się spodziewałam.
- Zrobimy to w łóżku?
Uśmiechnął
się do mnie nieznacznie i skinął głową. Pozwoliłam mu pomóc mi zdjąć dolną
część mojej pidżamy. Poczułam, że się czerwienię. Jeszcze nigdy żaden mężczyzna
nie widział mnie całkiem nago. Mathias pocałował mnie i ruszyliśmy w stronę
łóżka. Usiadłam na materacu i spojrzałam na niego niepewnie. Chłopak zdjął
bokserki i po chwili znalazł się tuż przy mnie. Zaparło mi dech w piersiach,
kiedy po raz kolejny mnie pocałował. Położyłam się a on był tuż nade mną. Kiedy
jego ręce ponownie zaczęły dotykać mojego ciała zauważyłam, że także odrobinę
drżą. Całował mnie po szyi i piersiach a potem zaczął schodzić coraz niżej.
Jęknęłam z rozkoszy kiedy poczułam tam jego język.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? –
spytał odrywając się ode mnie.
Czy
byłam pewna? Cholera, pewnie, że nie! Czy w ogóle kiedyś będę? Szczerze w to
wątpiłam, ale jeżeli Mathias chciał posunąć się o krok dalej to byłam na to
gotowa. Dla niego. Skinęłam głową i przyglądałam się jak rozrywa fioletową
paczuszkę. Zamknęłam oczy.
Poczułam
nagły ból i nim zdążyłam się powstrzymać krzyknęłam. To było to. Wszedł we mnie
lecz po chwili cofnął się odrobinę. Zaczął się poruszać a ja poczułam się jak
nigdy dotąd. Moje biodra wygięły się do przodu wychodząc mu na spotkanie. Serce
waliło mi jak oszalałe, cała drżałam. Z całej siły zacisnął ręce na moich
ramionach, ale chwilowy ból mi nie przeszkadzał. Po chwili złapaliśmy stały
rytm trwało to jednak tylko chwilę. Uświadomiłam sobie, że cały czas wydawałam
z siebie ciche jęki, dopiero gdy Mathias przyspieszył. Niespodziewanie przeszył
mnie silny dreszcz, moje ciało wygięło się jeszcze bardziej i poczułam
ogarniającą mnie ekstazę. Mathias także zesztywniał. Trwało to kilka sekund.
Gdzieś z oddali usłyszałam jego jęk a potem opadł na mnie. Przesunął się na
zimną kołdrę i zamknął mnie w swoich objęciach. Oddychał ciężko, ale byłam
pewna, że się uśmiecha. Odnalazłam jego dłoń i ścisnęłam ją.