31.05.2013

I`m a bitch...

                Siedziałam w kuchni w towarzystwie Petunii i jej nowego chłopaka Vernona, kiedy do pomieszczenia wpadała sowa. Wyglądało na to, że moja siostra zdążyła już wtajemniczyć  swojego nowego ukochanego co nieco w nasze sprawy bo nie wydawał się być szczególnie zaskoczony kiedy odpięłam kawałek papieru od jej nóżki  i zaczęłam go czytać. Co najwyżej mógł być odrobinę zażenowany i zniesmaczony. Domyślałam się, że należy do tego typu ludzi, którzy nie znoszą wszystkiego co w jakikolwiek sposób wykracza poza normę.
- To od Jamesa – powiedziałam, a po chwili dodałam. – Mojego kolegi ze szkoły. Jego rodzice wyjechali na kilka dni i urządza imprezę jutro w dolinie Godryka… Może pójdziecie ze mną?
                Petunia wydawała się być zaskoczona. Ja sama do końca nie wiedziałam dlaczego ich zaprosiłam ale pomyślałam, że dobrze byłoby mieć wsparcie w starciu z Potterem. Petunia okazała mi sporo współczucia gdy powiedziałam jej o wyjeździe Mathiasa. Oczywiście ominęłam większość szczegółów takich jak stracenie z nim dziewictwa kilka dni wcześniej.
- Tam będą sami… tacy jak ty? – spytała ostrożnie.
- Nie mam pojęcia – odparłam szczerze wzruszając ramionami. – Ale może być fajnie. Huncwoci zawsze urządzają najlepsze imprezy… No może z wyjątkiem mojej przyjaciółki Blum, ale ona pewnie też wpadnie.
                Petunia i Vernon popatrzyli po sobie nie całkiem pewni co o tym myśleć.

                Następnego dnia tuż po 18 zadzwoniłam do drzwi domu Potterów. Otworzył mi Syriusz, który wydawał się trochę zaskoczony widokiem moich towarzyszy ale pozwolił nam wejść. Ku mojemu zaskoczeniu w domu nie było jeszcze zbyt wielu osób.
- James ogłosił reszcie żeby nie przychodzili przed dwudziestą – wyjaśnił Black prowadząc nas do salonu gdzie stał już stół zastawiony przekąskami i alkoholem, zarówno mugolskim jak i ze świata czarodziei.  – Pomyśleliśmy, że zrobimy małą beforkę i gronie przyjaciół.
                Petunia i Vernon zachowywali się jakby w ogóle nie usłyszeli tego przytyku. Poczęstowali się chipsami podczas gdy ja nalałam im po kuflu kremowego piwa, tłumacząc, że jest to specjalność regionu w którym leży moja szkoła. Chwilę później w salonie pojawił się James w towarzystwie Lupina i Dorcas. Z zaskakującą dla mnie uprzejmością przywitał się z moją siostrą i jej chłopakiem po czym rozpoczął z nimi swobodną pogawędkę. Ja tymczasem zaczęłam wymieniać wspomnienia z wakacji z moją przyjaciółką popijając kremowe piwo. Po piętnastu minutach dzwonek ponownie zadzwonił i do środka weszła Blum. Miała na sobie krótką, obcisłą sukienkę i buty na wysokim obcasie.
- Śnieżyca przeprasza, ale nie mógł przyjść więc uznałam, że tym razem wpadnę solo – powiedziała z uśmiechem po czym wyciągnęła rękę do Vernona i przedstawiła mu się z właściwą sobie gracją.
- Ryan… Twój chłopak to idiota – powiedział głośno Black. – Nie mam pojęcia co ktoś tak seksowny jak ty robi z gościem, który nawet nie umie tego docenić nie mówiąc już o tym żeby dobrze wykorzystać twój potencjał…
- Zdziwiłbyś się Black – zaśmiała się Blum wrzucając sobie do ust fasolkę wszystkich smaków Bertiego Botta. – Hmmm… Trawiasta – mruknęła po czym nalała sobie szklankę ognistej whisky i natychmiast ją opróżniła. Przez te kilka dni kiedy jej nie widziałam niemal zapomniałam jak dużo ta dziewczyna jest w stanie wypić. – Jakieś wiadomości od Mathiasa? – spytała nagle patrząc na mnie.
                Pokręciłam przecząco głową.
- Myślałam, że to raczej do ciebie się odezwie – odparłam. – Zawsze byliście blisko…
- Dał mi tylko znać, że dotarł na miejsce i wszystko gra – powiedziała. – Zresztą nie miałam za bardzo czasu. Mój chłopak Śnieżyca jest BARDZO zajmujący. Łapciu co się tak rozleniwiłeś? Nalej nam wszystkim po kolejce, trzeba rozkręcić tą imprezę. Kto jeszcze będzie?
                Wypiliśmy trzy kolejne kolejki podczas gdy James wymieniał Blum kogo zaprosił następnie przez dłuższą chwilę plotkowaliśmy o kilku wspólnych znajomych aż w końcu zegar wybił dziewiętnastą i ktoś rzucił propozycją żeby zagrać w butelkę. Usiedliśmy w kółku na dywanie i jako pierwsza zakręciłam butelką.
- Wyzwanie – powiedziała od razu Petunia, na którą wypadło.
- Pocałuj kogoś kto znajduje się w tym pokoju – nakazałam po chwili zastanowienia po czym obserwowałam jak moja siostra opróżnia do końca szklaneczkę swojego ginu z tonikiem i składa namiętny pocałunek na ustach Vernona. Zakręciła butelką. Dorcas wybrała pytanie i podała liczbę chłopaków, z którymi się kiedykolwiek całowała. Pięciu. Musiałam przyznać, że to niezły wynik. Pobiła mnie na głowę ale na innych chyba nie zrobiła takiego wrażenia. Zakręciła i wypadło na Syriusza. Pytanie.
- Czy jest w tym pokoju ktoś kto ci się podoba?
- Tak.
                Zobaczyłam jak moja przyjaciółka się czerwieni. Tym razem butelka zatrzymała się na Blum. Syriusz uśmiechnął się szeroko słysząc, że ma jej zadać pytanie.
- Czy twój chłopak Śnieżyca jest dobry w łóżku?
- Tak – odparła Blum bez zastanowienia i zakręciła. Znów wypadło na Blacka.
- Ile miałeś partnerek?
- Sześć.
                Wytrzeszczyłam na niego oczy nie mogąc uwierzyć. Jak na piętnastolatka był to zadziwiający wynik. Nagle poczułam się co najmniej tak naiwna i niedoświadczona jak wtedy byłam z Mathiasem. Black zakręcił i ku mojemu niedowierzaniu znów wypadło na Blum.
- Ile razy w miesiącu to robicie?
- Nie umiesz do tylu liczyć Łapciu – odparła ze złośliwym uśmiechem Rudowłosa. Zauważyłam skonsternowane spojrzenia Petunii i Vernona. Oni jednak zdawali się tym nie przejmować.
- To nie jest odpowiedź.
- Powyżej dwudziestu… Myślę, że nawet więcej. Nigdy nie liczyłam.
- Więcej niż raz dziennie?
- Jeśli tylko mamy okazję… Moja kolej.
                Zakręciła. Wypadło na Syriusza. Pomyślałam, że musieli chyba zaczarować tą butelkę.
- Jest w tym pokoju ktoś kogo chciałbyś przelecieć?
- Tak – odparł uśmiechając się prowokacyjnie. Zakręcił. Wypadło na nią.
- Lubisz ostrą zabawę Ryan?
- A ty Black?
- Tylko z niegrzecznymi dziewczynkami takimi jak…
- Dosyć tego! – przerwał im zdecydowanym głosem James. – Zarządzam koniec gry.
                W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. James poszedł otworzyć podczas gdy ja usiadłam wraz z resztą w salonie i zaczęliśmy dalej pić. Wokół nas z każdą minutą zaczynało się robić coraz więcej ludzi. Ktoś włączył głośno muzykę. Nawet nie zauważyłam jak Blum i Syriusz zniknęli gdzieś w tłumie.

                Przecisnęli się przez tłum tańczących i weszli do toalety. Black zmierzył ją od stóp do głów nie kryjąc już pożądania, które płonęło w jego oczach.
- Jesteś cholernie seksowna Ryan.
- A ty jak zwykle tylko o jednym.
- No wiesz, przy takiej dziewczynie jak ty…
                Nagle Blum zbliżyła się do niego i przyparła go do ściany całym swoim ciałem. Tak jak się spodziewała, natychmiast wyczuła twarde wybrzuszenie w jego spodniach na wysokości swojego podbrzusia. Oddech Syriusza przyspieszył. Musnął delikatnie ustami jej wargi ale cały zadrżał gdy poczuł jak jej zimna dłoń wsuwa się do jego jeansów.
- Wiesz co Black? Uważasz się za prawdziwego mężczyznę… Wielkiego casanowę… A tak naprawdę jesteś tylko kolejnym chłopcem, który nie potrafi utrzymać swojego ptaszka w spodniach – powiedziała czując jak ten twardnieje w jej dłoni.
- Ryan… - jęknął, napinając się. – Możesz mówić co chcesz… Ale jestem dobry w te klocki.
- Ja też – odparła uśmiechając się złośliwie po czym nachyliła się i szepnęła mu do ucha. – Wiem czego pragniesz Łapciu.
- Naprawdę?
                Zaśmiała się cicho i szybkim ruchem rozpięła jego spodnie zsuwając je do kolan wraz z bokserkami.  Czuła na sobie jego wzrok kiedy klękała przed jego sterczącą męskością. Oblizała wargi po czym zaczęła pieścić jej końcówkę czubkiem swojego języka. Tak jak się spodziewała reakcja była natychmiastowa. Black wypchnął biodra jeszcze do przodu a ona wyczuła, że jego ciało przechodzą pierwsze dreszcze.
- Podoba ci się? – spytała.
Jęknął cicho w odpowiedzi więc wzięła do ust całą jego męskość. Ssąc ją i drażniąc językiem cały czas panowała nad jego podnieceniem. Przesuwała zębami po jego członku, podniecając go tym jeszcze bardziej. Rozbudzała każdy nerw znajdujący się na tej części jego ciała, jednocześnie starając się przedłużyć jego męki. Napawała się jego twardością i instynktownie odsunęła się gdy poczuła, że jest już bardzo blisko. Syriusz wydał z siebie nieartykułowany dźwięk, patrząc na nią w szoku nie rozumiejącym wzrokiem. Na jej twarzy widniała satysfakcja.
- Obawiam się, że będziesz musiał dokończyć sam – powiedziała z kpiącym uśmiechem po czym opuściła łazienkę.

Kwadrans później znalazł ją siedzącą na kanapie i śmiejącą się z czegoś wraz z resztą przyjaciół. Natychmiast tam podszedł i objął ją mocno.
- Suka z ciebie – wyszeptał jej do ucha.
- Dziękuję – odparła, uśmiechając się tak uroczo jak tylko potrafiła.
- To nie był komplement.

- To zależy od punktu widzenia Łapciu… 

30.05.2013

Summertime Sadness

- Będę czekać na leżaku – powiedziałam do Mathiasa po czym pocałowałam go i popłynęłam w stronę brzegu.
Kiedy poczułam pod stopami piasek, obróciłam się w jego stronę jednak tak jak się spodziewałam, on był już pod wodą. Niespiesznym krokiem ruszyłam w stronę leżaków, które zajmowaliśmy. Blum i Śnieżyca już tam byli. Siedzieli obok siebie i trzymając się za ręce rozmawiali o czymś ściszonym głosem. Nawet nie podejrzewałam, jakie mam szczęście nie słysząc ich słów…

-Jest szansa, że wyrwiemy się stąd na chwilę? – Śnieżyca ścisnął mocniej dłonie swojej dziewczyny. – Nie wytrzymam ani chwili dłużej…
- Mathias i Lily na pewno chcą jeszcze zostać… Nie powinniśmy im psuć dnia twoimi wybujałymi…
- No proszę! Nawet nie zauważą jeśli znikniemy na kilka minut.
                Dziewczyna przewróciła oczami i zmierzyła swojego chłopaka krytycznym spojrzeniem.
- Gdzie chcesz iść? – spytała. – Do toalety przy barze?
- Chyba żartujesz, tak daleko? Może tam? – wskazał kilka krzaków rosnących w odległości około pięćdziesięciu metrów od nich.
- Śnieżyca! – sapnęła oburzona Blum. – Robisz się naprawdę coraz bardziej nieprzyzwoity! Jak ty to sobie wyobrażasz tuż pod nosem mojego brata? Co ci w ogóle…
- Blum, siedzę tu od ponad trzech godzin patrząc na milion na wpół rozebranych dziewczyn… Patrzę na ciebie w samym bikini i nawet nie mogę cię dotknąć! Chyba zaraz zwariuję!
- Nie gadaj głupot, możesz mnie dotknąć w każdej chwili…
- Ty nie możesz mnie dotknąć – wysyczał przejeżdżając ręką po wewnętrznej stronie jej uda.
- Cały czas cię dotykam, chociażby teraz. O co…
- Nie możesz mnie dotknąć TAM – przerwał jej ostro. – Nie znęcaj się nade mną…
- Ja wcale… Lily – Blum natychmiast odsunęła się od Śnieżycy i uśmiechnęła się do mnie szeroko. – Jak było w wodzie?
                Zajęłam leżak obok nich i założyłam okulary przeciwsłoneczne.
- Orzeźwiająco… Serdecznie polecam. Mathias pewnie zostanie tam jeszcze chwilę… Jak chcecie to idźcie, ja popilnuję rzeczy – odparłam.
- Nie trzeba… - zaczęła Blum lecz Śnieżyca natychmiast jej przerwał.
- Wolelibyśmy przejść się plażą. Będziemy za chwilę, dobra?
                Skinęłam głową a oni czym prędzej się oddalili. Nie patrzyłam za nimi ale byłam przekonana, że zamiast spacerować raczej zrobią sobie przystanek w jakimś ustronnym miejscu.

                Czułam, że wiruje mi w głowie. Kolejną noc z rzędu wyszliśmy na miasto a ja znowu byłam najbardziej wstawiona z nas wszystkich. Z ulgą przyjęłam powiew świeżego powietrza. Dym papierosowy i alkohol zdecydowanie mi nie służyły. Poczułam, że ręka mojego chłopaka delikatnie mnie obejmuje.
- Wszystko ok Lily? – spytał. Przytaknęłam. Nie chciałam robić im problemu, poza tym nie miałam siły mówić.
                Po chwili koło nas pojawiła się Blum. Śnieżyca szedł na czele i prowadził nas do kolejnego klubu. Poczułam, że moja przyjaciółka podsuwa mi pod nos papierosa. Nie chciałam. Zamiast mnie zaciągnął się Mathias. Stanęliśmy w niewielkiej kolejce i po kilku minutach znaleźliśmy się w następnym wnętrzu. Ku mojej uldze była tu znacznie lepsza wentylacja niż w poprzednim klubie. Usiadłam na jednej z miękkich sof i dopiero wtedy zauważyłam przed sobą niedużą scenę, na której przy rurach wiły się trzy tancerki ubrane jedynie w stringi. Wszystkie miały pełne kształty i buty na wysokim obcasie. Z niejakim przerażeniem obserwowałam jak prezentują one wszystkim zebranym swoje piersi w rozmiarze co najmniej D. Blum po chwili przyniosła nam shoty. Wypiłam swojego po czym położyłam głowę na ramieniu Mathiasa.
- Dobrze się czujesz? – spytał, zerkając na mnie z troską. Skinęłam głową. Nie byłam pewna czy powinno mi przeszkadzać że przyszliśmy do klubu ze striptizem i że mój chłopak w moim towarzystwie ogląda występ tancerek Gogo.
                Nagle zobaczyłam jak Blum szepce coś do Śnieżycy, wypija drugiego shota po czym wstaje i rusza w stronę tańczących dziewczyn. Podeszła do jednej z nich i złożyła na jej ustach namiętny pocałunek równocześnie wsadzając kilka banknotów do jej stringów. Nawet nie zauważyłam jak dziewczyna usunęła się w cień. Panna Ryan zajęła jej miejsce. Niespiesznie tańczyła przy róże w rytm muzyki, zdejmując z siebie kolejne części garderoby. Kilka minut tańczyła przed nami jedynie w bieliźnie. Zsunęła jedno z ramiączek stanika. Chciałam coś powiedzieć do Mathiasa i dopiero wtedy zauważyłam, że jest dziwnie spięty. Poruszył się niespokojnie czując mój dotyk na swoim udzie po czym niespodziewanie poderwał się.
- Muszę do łazienki – powiedział i sekundę później już go nie było.
                Mój wzrok przeniósł się na Śnieżycę, który z kolei obserwował swoją dziewczynę wygodnie rozłożony na sofie koło mnie. Wypiłam drugiego shota i zamknęłam oczy. Coraz bardziej szumiało mi w głowie. Nie chciałam wiedzieć czy Blum zdjęła stanik i co robił mój chłopak. Chciałam tylko znaleźć się w łóżku.

- Ma obsesję na moim punkcie – powiedziała Blum gdy następnego popołudnia udałyśmy się razem na mały shopping.  – Po powrocie do hotelu zrobiliśmy to jeszcze trzy razy.
- Jeszcze? Nie, czekaj… Ja chyba nie chcę wiedzieć – jęknęłam, przerażona szczerością mojej przyjaciółki. – Nigdy nie myślałam, że Śnieżyca jest taki nienasycony…
- To fakt, straszny z niego ogier… Ale podnieca mnie to jak bardzo mnie pragnie – stwierdziła z diabelnym uśmiechem.
- O rany… - mruknęłam wchodząc do przymierzalni. – Mam szczęście, że Mathias nie ma takich potrzeb…
- A nie ma? – głowa Blum niespodziewanie znalazła się za zasłonką. Westchnęłam zażenowana zasłaniając swoje odziane tylko w bieliznę ciało. – Ile właściwie razy mu dałaś od twojego pierwszego razu?
- A jakie to ma znaczenie? – spytałam oburzona intymnością tego pytania.
- No przestań Lil… Ja ci mówię wszystko.
- Raz – odparłam w końcu przewracając oczami i równocześnie zastanawiając się czy uzna to za godne pożałowania.
- Raz? – spytała zaskoczona. – Poważnie?
- No wiesz… Jakoś nie miałam siły ani ochoty… - sama nie rozumiałam dlaczego próbuję się bronić.
- A on?
- Co on? Mathias na mnie nie naciska… Jest w tej kwestii dżentelmenem… Jeśli ja wychodzę z inicjatywą to jest chętny, ale… Wiesz… Raczej o tym nie gadamy. Ty i Śnieżyca tak?
- Pewnie. Cały czas. Lily, faceci mają swoje potrzeby?
- Nie jestem jego dziwką… - zaprotestowałam.
- Pewnie, że nie… Ja po prostu uważam, że kobieta powinna zaspokajać swojego mężczyznę… Jeśli będzie czuł się zaniedbany to pójdzie do innej.
- Co? Co sugerujesz?
                Moja przyjaciółka tylko wzruszyła ramionami i zniknęła za zasłonką.
               
                Kilka dni później do naszego hotelu przyleciała sowa. Mathias otrzymał wyniki swoich OWUTEM-ów. Tak jak się spodziewałam nasza wspólna nauka przyniosła efekty. Zdał wszystko może nie na najwyższe stopnie ale całkiem przyzwoicie. By to uczcić wszyscy wybraliśmy się na lekcję nurkowania – ulubionego zajęcia mojego chłopaka.
Późnym wieczorem wraz z Mathiasem opuściłam hotel. Blum i Śnieżyca zdecydowali się zostać tłumacząc się zmęczeniem po całodziennym plażowaniu. Po kilkunastu minutach rozmawiając z moim chłopakiem o wszystkim co tylko przychodziło nam do głowy ponownie dotarliśmy na brzeg morza. Nie było tam już niemal nikogo. O tej porze życie koncentrowało się gdzie indziej. W oddalonym o zaledwie kilkaset metrów centrum wypełnionych barami i klubami. Usiedliśmy na piasku i zaczęliśmy wpatrywać się w horyzont.
- Nie mogę uwierzyć, że zostało już tylko kilka dni naszych wakacji – powiedział Mathias, biorąc mnie za rękę.
- Ja też… W dodatku teraz wszystko się zmieni – mruknęłam cicho. – Nie będziemy już chodzić do jednej szkoły… Będą nas dzielić dziesiątki kilometrów…
- Właściwie to setki – odparł. – Chciałem ci powiedzieć już dawno, ale nie miałem odwagi… Nie wracam do Londynu.
- Zamierzasz zostać w Domino? – spytałam zaskoczona. Nigdy się tego nie spodziewałam. Mathias tak samo jak jego siostra nie znosił przecież tego miejsca. On jednak pokręcił przecząco głową.
- Wyjeżdżam do Paryża, Lily. Wiesz, że nigdy nie chciałem być częścią świata magii… Może uda mi się dostać na jakieś studia… Ale poza tym będę się zajmował muzyką, tym co kocham.
- Ale… Przecież możesz to robić też w Londynie! – krzyknęłam czując ogarniające mnie zimno. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Oddałam mu wszystko, co miałam najcenniejsze a teraz… Teraz miałam go stracić?
- Już postanowiłem – powiedział spokojnie. – Wiesz, że urodziłem się w Paryżu…? Chcę powrócić do korzeni. Nic nie zmieni mojej decyzji.
                Patrzyłam na niego przez chwilę zszokowana po czym położyłam się na piasku i zamknęłam oczy. Mimo tego czułam, że mierzy mnie spojrzeniem. Nagle coś sobie przypomniałam.  Poczułam, że cała wewnętrznie się spinam ale musiałam się odważyć i zadać to pytanie.
- Masz ochotę teraz to zrobić? – wyrzuciłam z siebie nie otwierając oczu i starając się przy tym brzmieć nonszalancko.
- Słucham?
                W jego głosie brzmiało nie tylko zaskoczenie ale i totalny brak zrozumienia. Tym razem spojrzałam na niego i podniosłam się nieznacznie po czym najspokojniej jak umiałam zapytała.
- Czy chcesz się teraz tutaj ze mną kochać?
                Popatrzył na mnie z wyraźnym rozbawieniem ale już kilka sekund później wpił się w moje usta. Przetoczyliśmy się po piasku całując się namiętnie. Poczułam, że robi mi się gorąco i wiedziałam, że musimy iść o krok dalej ale zupełnie nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Na szczęście Mathias przejął inicjatywę. Poczułam, że jego prawa ręka wsuwa się pod moją sukienkę i po chwili zdejmuje dolną część kostiumu kąpielowego, który miałam na sobie. Nerwowo rozejrzałam się wokół, na szczęście nikogo nie zobaczyłam. Nagle poczułam, że to co robimy jest idiotyczne. Nie miałam pojęcia co strzeliło mi do głowy i już miałam powiedzieć  Mathiasowi, że się rozmyśliłam ale zwróciłam wzrok z powrotem na niego akurat w momencie gdy zsuwał spodnie. Zaparło mi dech gdy zobaczyłam  jego dużą, naprężoną męskość. Nie miałam pojęcia, że jest aż tak podniecony. Dobrze to ukrywał.
                Ależ ja jestem naiwna, pomyślałam gdy rozłożył szerzej moje nogi. Objęłam go mocno, domyślając się, że zaraz we mnie wejdzie. To nagłe uczucie wywołało u mnie atak paniki. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. A co, jeśli ktoś nas zobaczy?
                Wydałam z siebie głośny okrzyk gdy mój chłopak wbił się we mnie głębiej. Zaniepokojony zasłonił mi delikatnie ręką usta. Zagryzłam wargę i oplotłam go mocno nogami. Doznanie było tak silne, że zrobiło mi się całkiem ciemno przed oczami. W uszach mi szumiało. Nie mogłam zrobić już nic poza liczeniem jego ruchów jednostajnych, nieznośnie powolnych ale za to głębokich.
Raz.
Dwa.
Trzy.
Cztery.
Poczułam przeszywający mnie dreszcz. Chyba jęknęłam. A może krzyknęłam? Nie byłam w stanie tego określić, w gardle czułam jego język. Pocałunek był namiętny ale nawet on nie pozwolił mi zapomnieć, że znajdujemy się w miejscu publicznym.
Pięć.
Sześć.
Wbił się jeszcze głębiej niż dotąd sprawiając mi tym ból. Usłyszałam swój własny wrzask.
Siedem.
- Lily… - już mnie nie całował. Jego głos był zachrypnięty. Przez chwilę myślałam, że to już koniec, ale się myliłam.
Osiem.
Już nie myślałam. Nie byłam w stanie złapać oddechu. Całe moje ciało drżało. Nigdy dotąd tak się nie czułam.
Dziewięć.
To już musiał być koniec. Czułam, że mnie rozrywa. Rozpadałam się na miliardy kawałeczków. Zapomniałam, że leżę na piasku. Ogarnęło mnie wrażenie, że spadam w otchłań.  Serce musiało wylecieć mi z piersi. Czy ten wrzask był mój?
Dziesięć.
- Już… Już… - to był jego głos, dochodzący gdzieś z oddali. Czułam jak cały sztywnieje i dochodzi. Krzyczał. Ściskał mnie za rękę tak mocno, że aż bolało.
Opadł na mnie.
O Boże. Jaki on był ciężki.
Chciałam, żeby ze mnie wyszedł.
Zaczęłam liczyć sekundy. Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć. Sześć…
Pisnęłam cicho gdy się ze mnie wysuwał a potem kładł się obok na piasku. Wiedziałam, że jest tuż przy mnie. Chciałam na niego spojrzeć a jednak nie miałam odwagi otworzyć oczu ani się poruszyć. Napawałam się odzyskanym przez chwilą oddechem. Cała intensywność tego doznania znikała ale bardzo powoli. Nadal miałam wrażenie, że cała drżę, kiedy dotknął delikatnie mojego policzka.
- Lily… W porządku? – spytał.
                Nie wiedziałam.  Kiedy powtórzył moje pytanie odparłam, że chcę wracać do pokoju. Otworzyłam w końcu oczy i pozwoliłam mu pomóc sobie wstać. Kiedy szliśmy do hotelu czułam na sobie jego zaniepokojone spojrzenie. Wiedziałam, że powinnam go uspokoić ale nie miałam siły otworzyć ust.
- Lily, czy ja ci coś zrobiłem? – spytał w końcu gdy bez słowa opadłam na łóżko i zwinęłam się w kulkę.
- Nie Mathias – odparłam po kilku sekundach. – To było po prostu… Intensywniejsze niż się spodziewałam. Proszę zostaw mnie samą.

                Cztery dni później znaleźliśmy się na lotnisku. Mathias wsiadał w samolot do Paryża podczas gdy ja, Blum i Śnieżyca wracaliśmy do Londynu. Stanęłam przed moim chłopakiem nie bardzo wiedząc co mu powiedzieć. Od pamiętnego wieczoru na plaży starałam się za wszelką cenę unikać przebywania z nim sam na sam. Nie rozumiałam tego co się wtedy stało. Wiedziałam, że miał dobre intencje a jednak przerażało mnie to. Nie chciałam rozmawiać o tym z Blum ani z nikim innym. Nie chciałam tego powtarzać. Zastanawiało mnie co teraz będzie. Czy związki na odległość mają szansę na przetrwanie? Czy ja i Mathias mamy szansę na przetrwanie?
                Jedyne czego byłam pewna, to że zdecydowanie nie sprostałam jego oczekiwaniom jeśli chodzi o seks. Byłam zbyt nie doświadczona i chyba… Chyba nie miałam takich potrzeb jak on. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się żałośnie.
- Wyślę niedługo sowę – obiecałam.
                On w odpowiedzi pocałował mnie delikatnie.
- Będę czekać Lily. Te wakacje… I w ogóle ostatnie miesiące… Było mi z tobą cudownie, wiesz?

                Skinęłam głową. A więc to było pożegnanie. Czułam, że w gardle mam gulę. Nie mogłam powiedzieć już nic więcej, po prostu odwróciłam się i ruszyłam do bramki.