Siedziałam
w kuchni w towarzystwie Petunii i jej nowego chłopaka Vernona, kiedy do
pomieszczenia wpadała sowa. Wyglądało na to, że moja siostra zdążyła już
wtajemniczyć swojego nowego ukochanego
co nieco w nasze sprawy bo nie wydawał się być szczególnie zaskoczony kiedy
odpięłam kawałek papieru od jej nóżki i
zaczęłam go czytać. Co najwyżej mógł być odrobinę zażenowany i zniesmaczony.
Domyślałam się, że należy do tego typu ludzi, którzy nie znoszą wszystkiego co
w jakikolwiek sposób wykracza poza normę.
- To od Jamesa – powiedziałam, a
po chwili dodałam. – Mojego kolegi ze szkoły. Jego rodzice wyjechali na kilka
dni i urządza imprezę jutro w dolinie Godryka… Może pójdziecie ze mną?
Petunia
wydawała się być zaskoczona. Ja sama do końca nie wiedziałam dlaczego ich
zaprosiłam ale pomyślałam, że dobrze byłoby mieć wsparcie w starciu z Potterem.
Petunia okazała mi sporo współczucia gdy powiedziałam jej o wyjeździe Mathiasa.
Oczywiście ominęłam większość szczegółów takich jak stracenie z nim dziewictwa
kilka dni wcześniej.
- Tam będą sami… tacy jak ty? –
spytała ostrożnie.
- Nie mam pojęcia – odparłam
szczerze wzruszając ramionami. – Ale może być fajnie. Huncwoci zawsze urządzają
najlepsze imprezy… No może z wyjątkiem mojej przyjaciółki Blum, ale ona pewnie
też wpadnie.
Petunia
i Vernon popatrzyli po sobie nie całkiem pewni co o tym myśleć.
Następnego
dnia tuż po 18 zadzwoniłam do drzwi domu Potterów. Otworzył mi Syriusz, który
wydawał się trochę zaskoczony widokiem moich towarzyszy ale pozwolił nam wejść.
Ku mojemu zaskoczeniu w domu nie było jeszcze zbyt wielu osób.
- James ogłosił reszcie żeby nie
przychodzili przed dwudziestą – wyjaśnił Black prowadząc nas do salonu gdzie
stał już stół zastawiony przekąskami i alkoholem, zarówno mugolskim jak i ze
świata czarodziei. – Pomyśleliśmy, że
zrobimy małą beforkę i gronie przyjaciół.
Petunia
i Vernon zachowywali się jakby w ogóle nie usłyszeli tego przytyku.
Poczęstowali się chipsami podczas gdy ja nalałam im po kuflu kremowego piwa,
tłumacząc, że jest to specjalność regionu w którym leży moja szkoła. Chwilę
później w salonie pojawił się James w towarzystwie Lupina i Dorcas. Z
zaskakującą dla mnie uprzejmością przywitał się z moją siostrą i jej chłopakiem
po czym rozpoczął z nimi swobodną pogawędkę. Ja tymczasem zaczęłam wymieniać
wspomnienia z wakacji z moją przyjaciółką popijając kremowe piwo. Po piętnastu
minutach dzwonek ponownie zadzwonił i do środka weszła Blum. Miała na sobie
krótką, obcisłą sukienkę i buty na wysokim obcasie.
- Śnieżyca przeprasza, ale nie
mógł przyjść więc uznałam, że tym razem wpadnę solo – powiedziała z uśmiechem
po czym wyciągnęła rękę do Vernona i przedstawiła mu się z właściwą sobie
gracją.
- Ryan… Twój chłopak to idiota –
powiedział głośno Black. – Nie mam pojęcia co ktoś tak seksowny jak ty robi z
gościem, który nawet nie umie tego docenić nie mówiąc już o tym żeby dobrze
wykorzystać twój potencjał…
- Zdziwiłbyś się Black – zaśmiała
się Blum wrzucając sobie do ust fasolkę wszystkich smaków Bertiego Botta. –
Hmmm… Trawiasta – mruknęła po czym nalała sobie szklankę ognistej whisky i
natychmiast ją opróżniła. Przez te kilka dni kiedy jej nie widziałam niemal
zapomniałam jak dużo ta dziewczyna jest w stanie wypić. – Jakieś wiadomości od
Mathiasa? – spytała nagle patrząc na mnie.
Pokręciłam
przecząco głową.
- Myślałam, że to raczej do
ciebie się odezwie – odparłam. – Zawsze byliście blisko…
- Dał mi tylko znać, że dotarł na
miejsce i wszystko gra – powiedziała. – Zresztą nie miałam za bardzo czasu. Mój
chłopak Śnieżyca jest BARDZO zajmujący. Łapciu co się tak rozleniwiłeś? Nalej
nam wszystkim po kolejce, trzeba rozkręcić tą imprezę. Kto jeszcze będzie?
Wypiliśmy
trzy kolejne kolejki podczas gdy James wymieniał Blum kogo zaprosił następnie
przez dłuższą chwilę plotkowaliśmy o kilku wspólnych znajomych aż w końcu zegar
wybił dziewiętnastą i ktoś rzucił propozycją żeby zagrać w butelkę. Usiedliśmy
w kółku na dywanie i jako pierwsza zakręciłam butelką.
- Wyzwanie – powiedziała od razu
Petunia, na którą wypadło.
- Pocałuj kogoś kto znajduje się
w tym pokoju – nakazałam po chwili zastanowienia po czym obserwowałam jak moja
siostra opróżnia do końca szklaneczkę swojego ginu z tonikiem i składa namiętny
pocałunek na ustach Vernona. Zakręciła butelką. Dorcas wybrała pytanie i podała
liczbę chłopaków, z którymi się kiedykolwiek całowała. Pięciu. Musiałam
przyznać, że to niezły wynik. Pobiła mnie na głowę ale na innych chyba nie
zrobiła takiego wrażenia. Zakręciła i wypadło na Syriusza. Pytanie.
- Czy jest w tym pokoju ktoś kto
ci się podoba?
- Tak.
Zobaczyłam
jak moja przyjaciółka się czerwieni. Tym razem butelka zatrzymała się na Blum.
Syriusz uśmiechnął się szeroko słysząc, że ma jej zadać pytanie.
- Czy twój chłopak Śnieżyca jest
dobry w łóżku?
- Tak – odparła Blum bez
zastanowienia i zakręciła. Znów wypadło na Blacka.
- Ile miałeś partnerek?
- Sześć.
Wytrzeszczyłam
na niego oczy nie mogąc uwierzyć. Jak na piętnastolatka był to zadziwiający
wynik. Nagle poczułam się co najmniej tak naiwna i niedoświadczona jak wtedy
byłam z Mathiasem. Black zakręcił i ku mojemu niedowierzaniu znów wypadło na
Blum.
- Ile razy w miesiącu to robicie?
- Nie umiesz do tylu liczyć
Łapciu – odparła ze złośliwym uśmiechem Rudowłosa. Zauważyłam skonsternowane
spojrzenia Petunii i Vernona. Oni jednak zdawali się tym nie przejmować.
- To nie jest odpowiedź.
- Powyżej dwudziestu… Myślę, że
nawet więcej. Nigdy nie liczyłam.
- Więcej niż raz dziennie?
- Jeśli tylko mamy okazję… Moja
kolej.
Zakręciła.
Wypadło na Syriusza. Pomyślałam, że musieli chyba zaczarować tą butelkę.
- Jest w tym pokoju ktoś kogo
chciałbyś przelecieć?
- Tak – odparł uśmiechając się
prowokacyjnie. Zakręcił. Wypadło na nią.
- Lubisz ostrą zabawę Ryan?
- A ty Black?
- Tylko z niegrzecznymi
dziewczynkami takimi jak…
- Dosyć tego! – przerwał im
zdecydowanym głosem James. – Zarządzam koniec gry.
W
tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. James poszedł otworzyć podczas
gdy ja usiadłam wraz z resztą w salonie i zaczęliśmy dalej pić. Wokół nas z
każdą minutą zaczynało się robić coraz więcej ludzi. Ktoś włączył głośno
muzykę. Nawet nie zauważyłam jak Blum i Syriusz zniknęli gdzieś w tłumie.
Przecisnęli
się przez tłum tańczących i weszli do toalety. Black zmierzył ją od stóp do
głów nie kryjąc już pożądania, które płonęło w jego oczach.
- Jesteś cholernie seksowna Ryan.
- A ty jak zwykle tylko o jednym.
- No wiesz, przy takiej
dziewczynie jak ty…
Nagle
Blum zbliżyła się do niego i przyparła go do ściany całym swoim ciałem. Tak jak
się spodziewała, natychmiast wyczuła twarde wybrzuszenie w jego spodniach na
wysokości swojego podbrzusia. Oddech Syriusza przyspieszył. Musnął delikatnie
ustami jej wargi ale cały zadrżał gdy poczuł jak jej zimna dłoń wsuwa się do
jego jeansów.
- Wiesz co Black? Uważasz się za
prawdziwego mężczyznę… Wielkiego casanowę… A tak naprawdę jesteś tylko kolejnym
chłopcem, który nie potrafi utrzymać swojego ptaszka w spodniach – powiedziała
czując jak ten twardnieje w jej dłoni.
- Ryan… - jęknął, napinając się.
– Możesz mówić co chcesz… Ale jestem dobry w te klocki.
- Ja też – odparła uśmiechając
się złośliwie po czym nachyliła się i szepnęła mu do ucha. – Wiem czego
pragniesz Łapciu.
- Naprawdę?
Zaśmiała
się cicho i szybkim ruchem rozpięła jego spodnie zsuwając je do kolan wraz z
bokserkami. Czuła na sobie jego wzrok
kiedy klękała przed jego sterczącą męskością. Oblizała wargi po czym zaczęła
pieścić jej końcówkę czubkiem swojego języka. Tak jak się spodziewała reakcja
była natychmiastowa. Black wypchnął biodra jeszcze do przodu a ona wyczuła, że
jego ciało przechodzą pierwsze dreszcze.
- Podoba ci się? – spytała.
Jęknął cicho w
odpowiedzi więc wzięła do ust całą jego męskość. Ssąc ją i drażniąc językiem
cały czas panowała nad jego podnieceniem. Przesuwała zębami po jego członku,
podniecając go tym jeszcze bardziej. Rozbudzała każdy nerw znajdujący się na
tej części jego ciała, jednocześnie starając się przedłużyć jego męki. Napawała
się jego twardością i instynktownie odsunęła się gdy poczuła, że jest już
bardzo blisko. Syriusz wydał z siebie nieartykułowany dźwięk, patrząc na nią w
szoku nie rozumiejącym wzrokiem. Na jej twarzy widniała satysfakcja.
- Obawiam się, że będziesz musiał dokończyć sam – powiedziała z kpiącym uśmiechem po czym opuściła łazienkę.
- Obawiam się, że będziesz musiał dokończyć sam – powiedziała z kpiącym uśmiechem po czym opuściła łazienkę.
Kwadrans
później znalazł ją siedzącą na kanapie i śmiejącą się z czegoś wraz z resztą przyjaciół.
Natychmiast tam podszedł i objął ją mocno.
- Suka z ciebie – wyszeptał jej
do ucha.
- Dziękuję – odparła, uśmiechając
się tak uroczo jak tylko potrafiła.
- To nie był komplement.
- To zależy od punktu widzenia
Łapciu…