17.09.2012

Kim jest ta kobieta?


Kiedy zadzwonił dzwonek Blum jako pierwsza wypadła z Sali omal nie zwalając z nóg profesor Spears. Uśmiechnęłam się niepewnie do nauczycielki, zabrałam swoje rzeczy i wraz z resztą paczki ruszyłam do lochów na eliksiry. Był to mój ulubiony przedmiot, a jego nauczyciel profesor Slughorn, nigdy nie ukrywał, że darzy mnie szczególną sympatią. A to wszystko dlatego, że potrafiłam ważyć najlepsze eliksiry z całej klasy. Eh… No i patrzcie, jak niewiele trzeba żeby zjednać sobie tego człowieka.
            Z uśmiechem na twarzy zajęłam miejsce w Sali. Tuż przed dzwonkiem podszedł do mniej mój stary przyjaciel. Byłam pod wrażeniem, za mną siedzieli Huncwoci, więc sporo ryzykował.
- Hej Sev – jak zwykle starałam się być dla niego miła, bez względu na to, co sądzą moi kumple.
- Lily… Jak się masz? R, kazała cię pozdrowić.
Nasze spojrzenia powędrowały w stronę stojącej nieopodal Blum, która wciąż nie wybaczyła do końca swojej bliźniaczce. Teraz jednak skupiała się na wyżywaniu się na jakiejś kartce.
- Spoko – zachichotałam. – Jest tak wściekła, że nic do niej nie dociera. Powiedz Rubi, że spotkam się z nią wieczorem, koło chatki Hagrida.
- Pewnie. A co się stało twojej przyjaciółeczce?
- Z jakiegoś powodu, nie znosi tej nowej babki od transmutacji..
- Bywa… Wiesz… Ja ci już nie zawracam głowy – powiedział zerkając w stronę Jamesa i Syriusza. Obaj robili jakieś głupie miny do Severusa. Wiedziałam, że za nim nie przesadzają, ale czasem naprawdę przesadzali.
- Tak… Lepiej tak.
- Powiedz Potterowi, że życzę mu, żeby mu tak zostało – powiedział cicho Snape i odszedł w stronę swojego stolika, wiedząc, że śmieję się z tego co powiedział.
Lekcja się zaczęła, ale poczułam, że ktoś (lub coś, biorąc pod uwagę, że wiedziałam, że to Black) kłuje mnie w plecy. Chcąc nie chcąc odwróciłam się.
- Po co ci przyjaźń z tym Smarkiem skoro masz nas, Ruda? – spytał.
- Może on ma coś czego tobie brakuje, Łapciu? – zasugerowałam wracając do lekcji. Wiedziałam, że było to wredne, ale cóż…. Nie miałam najmniejszego zamiaru się tym zamartwiać.
            Profesor Slughorn prowadził lekcje teoretyczną i pomimo, że interesowało mnie to o czym opowiadał, to moje myśli co chwilę uciekały gdzie indziej. Zastanawiałam się nad tym co słychać u Rubi. Dawno się z nią nie widziałam i chyba trochę zaniedbałam ją jako przyjaciółkę, którą w końcu mimo wszystko była.
            Nawet nie zauważyłam kiedy skończyły się eliksiry, a także wszystkie inne lekcje. Po obiedzie Emily namówiła mnie żebym poszła z nią do profesor Spears.
- Macgonnagal zadała mi pracę długoterminową – wyjaśniła. – Muszę się dowiedzieć czy ona mi ją oceni, czy nie.
- Jesteś nadgorliwa Emy – uznała Jessica. W sumie to miała trochę racji. – Mogłabyś po prostu odpuścić.
- Ja już to napisałam Jess… To jak Lily, pójdziesz?
            Westchnęłam, ale wstałam i ruszyłam wraz z Emily do gabinetu zajmowanego do tej pory przez profesor Mcgonnagal. Przez myśl mi przeszło, że teraz znienawidzona nauczycielka Blum jest opiekunką Gryffondoru. Ku naszemu zaskoczeniu drzwi były uchylone, a zza nich wyraźnie słychać było rozmowę dwóch osób. Nie chciałam podsłuchiwać, naprawdę. I wiem, że Emy też nie. Po prostu tak wyszło, że nie mogłyśmy się ruszyć, szczególnie kiedy usłyszałyśmy głos Mathiasa.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj.
- Zawsze ci mówiłam – powiedziała nauczycielka. – Że nigdy nie będziesz wiedzieć kiedy się pojawię.
- Wiem Kitty – powiedział cicho mój były chłopak.
Nie mogłam w to uwierzyć. Czy on naprawdę mówił do niej po imieniu? Nie rozumiałam o co chodzi, ta sytuacja wydawała mi się jakaś kosmiczna.
- Przeszkadzam ci?  Szczerze mówiąc myślałam, że się ucieszysz na mój widok – jej ton też nie przypominał tego, którym nauczyciel zwraca się do ucznia.
- Pewnie, że się cieszę, zwyczajnie jestem zaskoczony, myślałem, że jesteś Los Angeles.
Faktycznie, wcześniej też odniosłam wrażenie, że ma jakiś dziwny akcent. Wszystko się wyjaśniło, musi być Amerykanką.
- I byłam, ale jak tylko usłyszałam, że jest wakat w Hogwarcie, doszłam do wniosku, że to niezła okazja żeby spędzić trochę czasu…
- Ze mną?
- Tak, z tobą.
            Przez chwilę nic nie słyszałyśmy a później profesor Spears spytała:
- Co robisz w sobotę?
- Mam mesz Quidditcha – usłyszałam śmiech Mathiasa. – Jesteś nie w temacie. Ale potem możemy iść do Hogsmade.  Nie powinno tam być wtedy nikogo znajomego.
- Właściwie, to myślałam raczej o małym wypadzie do Londynu.
- Do Londynu?! To całe mile – chłopak urwał. – Jasne, dla ciebie to nie problem. Cieszę się, że jesteś Kitty.
Schowałyśmy się z Emily za drzwiami i po chwili Mathias w towarzystwie profesor Spears opuścił jej gabinet.
- Co to było? – spytałam cicho.
- Oni… Eee… Umówili się na sobotę, to Londynu. To co najmniej dziwne.
- Oni skądś się znają, chyba… To chyba nie jest jego dziewczyna czy coś – powiedziałam cicho.
- Nie wiem, wolę nie wiedzieć. Ale odpuszczę sobie latanie do tej kobiety z wypracowaniem.
- Zdecydowanie – zgodziłam się patrząc na Emy. Wciąż nie mogłam się otrząsnąć z szoku.
- Lily… Nie mówmy o tym nikomu, co?
- Nie zamierzam, uwierz mi.
            Weszłyśmy do dormitorium i zaczęłyśmy kończyć pracę domową. Moje myśli kłębiły się w okół tego co zobaczyłam. Nic nie rozumiałam. Kim jest ta kobieta? Wiedziałam, że nie da mi to spokoju.
            Dochodziła dziewiętnasta, byłam już zmęczona udawaniem, że wszystko jest okey, dlatego z ulgą wyszłam ze szkoły. Rubi czekała na mnie nieopodal chatki Hagrida.
- Cześć R.
- Lily, nareszcie… Już myślałam, że mnie olałaś.
- Co ty… tak jakoś wyszło… - zawstydziłam się. – Ostatnio jestem strasznie zakręcona.
 Dziewczyna zaśmiała się lekko i z wampirze gracją machnęła ręką.
- Spoko, nie gniewam się. Weź wyluzuj.
- To wszystko dlatego, że dzisiaj taki pokręcony dzień.
- Coś się stało? – spytała Rubi. Dobrze wiedziałam, że czeka na wszystkie pikantne ploteczki zza murów szkoły.
- Mamy nową od transmutacji… Słyszałaś o McGonnagal?
- Tak, biedaczka… Ale ta nowa jest taka zła?
- Nie… Tylko, że coś ją łączy z twoim bratem.
- Z Mathiasem? – Rubi zachichotała. – Próbujesz mi wmówić, że Mathias ma romans z nauczycielką?
- No… Ja nie wiem, naprawdę. Miałam o tym nikomu nie mówić, ale ty się teraz nie uczysz w Hogwarcie więc się nie liczysz.
- Ale Lil… To jest naprawdę niemożliwe.
- Umawiali się na sobotę – powiedziałam. – A on nie mówił do niej profesor Spears, tylko po prostu Kitty.
- Kitty? – źrenice Rubi rozszerzyły się.
- Tak, a co?
- Słuchaj…. Wiesz że nie jestem z Mathiasem tak blisko jak Blum. Nie wiem zbyt wiele, ale jeśli ta kobieta jest tą, o której myślę, to zapewniam cię, że nie ma żadnego romansu. Najlepiej zapytaj Mathiasa, albo Blum… Chociaż ona pewnie chodzi teraz lekko wściekła.
- Skąd wiesz? – zdziwiłam się.
- W końcu mówisz, że Kitty wróciła.
Nie próbowałam wyciągnąć więcej od Rubi. I tak by mi nie powiedziała. Zrozumiałam tylko, ze nasza profesor Spears, czy też raczej Kitty musi być kimś specjalnym. Obiecałam pannie Ryan, że jak tylko nastroje jej siostry wrócą do normy to spróbuję ją nastawić pozytywnie do jej własnej bliźniaczki.
Cisza nocna w Hogwarcie już dawno się zaczęła, wszędzie po korytarzach kręcili się nauczyciele, chcąc złapać ostatnich niesfornych uczniów, którzy nie byli jeszcze w łóżkach. Czyli mnie. Marzyłam o tym żeby jakimś cudem udało mi się uniknąć szlabanu i bezpiecznie dostać do dormitorium.
- Co tu robisz? – podchodziłam już do drzwi wejściowych i podskoczyłam słysząc za sobą czyjś głos. – Spokojnie Lily, to tylko ja.
Z mroku nocy wyłoniła się dobrze zbudowana sylwetka siódmoklasisty.
- Mathias… - z ulgą wypuściłam powietrze. – Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś.
- Sorry… Lubię sobie połazić czasem wieczorem, to mnie uspokaja.
Udałam, że to rozumiem. W sumie nie było w tym nic dziwnego tylko że… Właściwie to była już noc no i… wciąż była zima, a Mathias był tylko w cienkiej skórzanej kurtce.
- Może chodźmy do zamku – zasugerowałam, a chłopak otworzył przede mną szeroko drzwi. Nie protestując weszłam do środka, poczekałam aż Ryan wślizgnie się za mną i razem ruszyliśmy w stronę wieży Gryffindoru.
- A ty? Dlaczego nie jesteś jeszcze w łóżku Lil? – spytał Mathias po dłuższej chwili chcąc przerwać milczenie.
Zrobiło mi się głupio. Co miałam zrobić? Powiedzieć mu prawdę? Pewnie poparłby Blum, nigdy nie był szczególnie przywiązany do Rubi, ale z drugiej strony… Ja kiedyś mu ufałam.
- Właściwie to… spotkałam się z Rubi.
Mathias miał mi właśnie coś odpowiedzieć kiedy za nami rozległ się głos.
- Mam was! Wy nieznośne dzieciaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz