30.05.2013

Summertime Sadness

- Będę czekać na leżaku – powiedziałam do Mathiasa po czym pocałowałam go i popłynęłam w stronę brzegu.
Kiedy poczułam pod stopami piasek, obróciłam się w jego stronę jednak tak jak się spodziewałam, on był już pod wodą. Niespiesznym krokiem ruszyłam w stronę leżaków, które zajmowaliśmy. Blum i Śnieżyca już tam byli. Siedzieli obok siebie i trzymając się za ręce rozmawiali o czymś ściszonym głosem. Nawet nie podejrzewałam, jakie mam szczęście nie słysząc ich słów…

-Jest szansa, że wyrwiemy się stąd na chwilę? – Śnieżyca ścisnął mocniej dłonie swojej dziewczyny. – Nie wytrzymam ani chwili dłużej…
- Mathias i Lily na pewno chcą jeszcze zostać… Nie powinniśmy im psuć dnia twoimi wybujałymi…
- No proszę! Nawet nie zauważą jeśli znikniemy na kilka minut.
                Dziewczyna przewróciła oczami i zmierzyła swojego chłopaka krytycznym spojrzeniem.
- Gdzie chcesz iść? – spytała. – Do toalety przy barze?
- Chyba żartujesz, tak daleko? Może tam? – wskazał kilka krzaków rosnących w odległości około pięćdziesięciu metrów od nich.
- Śnieżyca! – sapnęła oburzona Blum. – Robisz się naprawdę coraz bardziej nieprzyzwoity! Jak ty to sobie wyobrażasz tuż pod nosem mojego brata? Co ci w ogóle…
- Blum, siedzę tu od ponad trzech godzin patrząc na milion na wpół rozebranych dziewczyn… Patrzę na ciebie w samym bikini i nawet nie mogę cię dotknąć! Chyba zaraz zwariuję!
- Nie gadaj głupot, możesz mnie dotknąć w każdej chwili…
- Ty nie możesz mnie dotknąć – wysyczał przejeżdżając ręką po wewnętrznej stronie jej uda.
- Cały czas cię dotykam, chociażby teraz. O co…
- Nie możesz mnie dotknąć TAM – przerwał jej ostro. – Nie znęcaj się nade mną…
- Ja wcale… Lily – Blum natychmiast odsunęła się od Śnieżycy i uśmiechnęła się do mnie szeroko. – Jak było w wodzie?
                Zajęłam leżak obok nich i założyłam okulary przeciwsłoneczne.
- Orzeźwiająco… Serdecznie polecam. Mathias pewnie zostanie tam jeszcze chwilę… Jak chcecie to idźcie, ja popilnuję rzeczy – odparłam.
- Nie trzeba… - zaczęła Blum lecz Śnieżyca natychmiast jej przerwał.
- Wolelibyśmy przejść się plażą. Będziemy za chwilę, dobra?
                Skinęłam głową a oni czym prędzej się oddalili. Nie patrzyłam za nimi ale byłam przekonana, że zamiast spacerować raczej zrobią sobie przystanek w jakimś ustronnym miejscu.

                Czułam, że wiruje mi w głowie. Kolejną noc z rzędu wyszliśmy na miasto a ja znowu byłam najbardziej wstawiona z nas wszystkich. Z ulgą przyjęłam powiew świeżego powietrza. Dym papierosowy i alkohol zdecydowanie mi nie służyły. Poczułam, że ręka mojego chłopaka delikatnie mnie obejmuje.
- Wszystko ok Lily? – spytał. Przytaknęłam. Nie chciałam robić im problemu, poza tym nie miałam siły mówić.
                Po chwili koło nas pojawiła się Blum. Śnieżyca szedł na czele i prowadził nas do kolejnego klubu. Poczułam, że moja przyjaciółka podsuwa mi pod nos papierosa. Nie chciałam. Zamiast mnie zaciągnął się Mathias. Stanęliśmy w niewielkiej kolejce i po kilku minutach znaleźliśmy się w następnym wnętrzu. Ku mojej uldze była tu znacznie lepsza wentylacja niż w poprzednim klubie. Usiadłam na jednej z miękkich sof i dopiero wtedy zauważyłam przed sobą niedużą scenę, na której przy rurach wiły się trzy tancerki ubrane jedynie w stringi. Wszystkie miały pełne kształty i buty na wysokim obcasie. Z niejakim przerażeniem obserwowałam jak prezentują one wszystkim zebranym swoje piersi w rozmiarze co najmniej D. Blum po chwili przyniosła nam shoty. Wypiłam swojego po czym położyłam głowę na ramieniu Mathiasa.
- Dobrze się czujesz? – spytał, zerkając na mnie z troską. Skinęłam głową. Nie byłam pewna czy powinno mi przeszkadzać że przyszliśmy do klubu ze striptizem i że mój chłopak w moim towarzystwie ogląda występ tancerek Gogo.
                Nagle zobaczyłam jak Blum szepce coś do Śnieżycy, wypija drugiego shota po czym wstaje i rusza w stronę tańczących dziewczyn. Podeszła do jednej z nich i złożyła na jej ustach namiętny pocałunek równocześnie wsadzając kilka banknotów do jej stringów. Nawet nie zauważyłam jak dziewczyna usunęła się w cień. Panna Ryan zajęła jej miejsce. Niespiesznie tańczyła przy róże w rytm muzyki, zdejmując z siebie kolejne części garderoby. Kilka minut tańczyła przed nami jedynie w bieliźnie. Zsunęła jedno z ramiączek stanika. Chciałam coś powiedzieć do Mathiasa i dopiero wtedy zauważyłam, że jest dziwnie spięty. Poruszył się niespokojnie czując mój dotyk na swoim udzie po czym niespodziewanie poderwał się.
- Muszę do łazienki – powiedział i sekundę później już go nie było.
                Mój wzrok przeniósł się na Śnieżycę, który z kolei obserwował swoją dziewczynę wygodnie rozłożony na sofie koło mnie. Wypiłam drugiego shota i zamknęłam oczy. Coraz bardziej szumiało mi w głowie. Nie chciałam wiedzieć czy Blum zdjęła stanik i co robił mój chłopak. Chciałam tylko znaleźć się w łóżku.

- Ma obsesję na moim punkcie – powiedziała Blum gdy następnego popołudnia udałyśmy się razem na mały shopping.  – Po powrocie do hotelu zrobiliśmy to jeszcze trzy razy.
- Jeszcze? Nie, czekaj… Ja chyba nie chcę wiedzieć – jęknęłam, przerażona szczerością mojej przyjaciółki. – Nigdy nie myślałam, że Śnieżyca jest taki nienasycony…
- To fakt, straszny z niego ogier… Ale podnieca mnie to jak bardzo mnie pragnie – stwierdziła z diabelnym uśmiechem.
- O rany… - mruknęłam wchodząc do przymierzalni. – Mam szczęście, że Mathias nie ma takich potrzeb…
- A nie ma? – głowa Blum niespodziewanie znalazła się za zasłonką. Westchnęłam zażenowana zasłaniając swoje odziane tylko w bieliznę ciało. – Ile właściwie razy mu dałaś od twojego pierwszego razu?
- A jakie to ma znaczenie? – spytałam oburzona intymnością tego pytania.
- No przestań Lil… Ja ci mówię wszystko.
- Raz – odparłam w końcu przewracając oczami i równocześnie zastanawiając się czy uzna to za godne pożałowania.
- Raz? – spytała zaskoczona. – Poważnie?
- No wiesz… Jakoś nie miałam siły ani ochoty… - sama nie rozumiałam dlaczego próbuję się bronić.
- A on?
- Co on? Mathias na mnie nie naciska… Jest w tej kwestii dżentelmenem… Jeśli ja wychodzę z inicjatywą to jest chętny, ale… Wiesz… Raczej o tym nie gadamy. Ty i Śnieżyca tak?
- Pewnie. Cały czas. Lily, faceci mają swoje potrzeby?
- Nie jestem jego dziwką… - zaprotestowałam.
- Pewnie, że nie… Ja po prostu uważam, że kobieta powinna zaspokajać swojego mężczyznę… Jeśli będzie czuł się zaniedbany to pójdzie do innej.
- Co? Co sugerujesz?
                Moja przyjaciółka tylko wzruszyła ramionami i zniknęła za zasłonką.
               
                Kilka dni później do naszego hotelu przyleciała sowa. Mathias otrzymał wyniki swoich OWUTEM-ów. Tak jak się spodziewałam nasza wspólna nauka przyniosła efekty. Zdał wszystko może nie na najwyższe stopnie ale całkiem przyzwoicie. By to uczcić wszyscy wybraliśmy się na lekcję nurkowania – ulubionego zajęcia mojego chłopaka.
Późnym wieczorem wraz z Mathiasem opuściłam hotel. Blum i Śnieżyca zdecydowali się zostać tłumacząc się zmęczeniem po całodziennym plażowaniu. Po kilkunastu minutach rozmawiając z moim chłopakiem o wszystkim co tylko przychodziło nam do głowy ponownie dotarliśmy na brzeg morza. Nie było tam już niemal nikogo. O tej porze życie koncentrowało się gdzie indziej. W oddalonym o zaledwie kilkaset metrów centrum wypełnionych barami i klubami. Usiedliśmy na piasku i zaczęliśmy wpatrywać się w horyzont.
- Nie mogę uwierzyć, że zostało już tylko kilka dni naszych wakacji – powiedział Mathias, biorąc mnie za rękę.
- Ja też… W dodatku teraz wszystko się zmieni – mruknęłam cicho. – Nie będziemy już chodzić do jednej szkoły… Będą nas dzielić dziesiątki kilometrów…
- Właściwie to setki – odparł. – Chciałem ci powiedzieć już dawno, ale nie miałem odwagi… Nie wracam do Londynu.
- Zamierzasz zostać w Domino? – spytałam zaskoczona. Nigdy się tego nie spodziewałam. Mathias tak samo jak jego siostra nie znosił przecież tego miejsca. On jednak pokręcił przecząco głową.
- Wyjeżdżam do Paryża, Lily. Wiesz, że nigdy nie chciałem być częścią świata magii… Może uda mi się dostać na jakieś studia… Ale poza tym będę się zajmował muzyką, tym co kocham.
- Ale… Przecież możesz to robić też w Londynie! – krzyknęłam czując ogarniające mnie zimno. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Oddałam mu wszystko, co miałam najcenniejsze a teraz… Teraz miałam go stracić?
- Już postanowiłem – powiedział spokojnie. – Wiesz, że urodziłem się w Paryżu…? Chcę powrócić do korzeni. Nic nie zmieni mojej decyzji.
                Patrzyłam na niego przez chwilę zszokowana po czym położyłam się na piasku i zamknęłam oczy. Mimo tego czułam, że mierzy mnie spojrzeniem. Nagle coś sobie przypomniałam.  Poczułam, że cała wewnętrznie się spinam ale musiałam się odważyć i zadać to pytanie.
- Masz ochotę teraz to zrobić? – wyrzuciłam z siebie nie otwierając oczu i starając się przy tym brzmieć nonszalancko.
- Słucham?
                W jego głosie brzmiało nie tylko zaskoczenie ale i totalny brak zrozumienia. Tym razem spojrzałam na niego i podniosłam się nieznacznie po czym najspokojniej jak umiałam zapytała.
- Czy chcesz się teraz tutaj ze mną kochać?
                Popatrzył na mnie z wyraźnym rozbawieniem ale już kilka sekund później wpił się w moje usta. Przetoczyliśmy się po piasku całując się namiętnie. Poczułam, że robi mi się gorąco i wiedziałam, że musimy iść o krok dalej ale zupełnie nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Na szczęście Mathias przejął inicjatywę. Poczułam, że jego prawa ręka wsuwa się pod moją sukienkę i po chwili zdejmuje dolną część kostiumu kąpielowego, który miałam na sobie. Nerwowo rozejrzałam się wokół, na szczęście nikogo nie zobaczyłam. Nagle poczułam, że to co robimy jest idiotyczne. Nie miałam pojęcia co strzeliło mi do głowy i już miałam powiedzieć  Mathiasowi, że się rozmyśliłam ale zwróciłam wzrok z powrotem na niego akurat w momencie gdy zsuwał spodnie. Zaparło mi dech gdy zobaczyłam  jego dużą, naprężoną męskość. Nie miałam pojęcia, że jest aż tak podniecony. Dobrze to ukrywał.
                Ależ ja jestem naiwna, pomyślałam gdy rozłożył szerzej moje nogi. Objęłam go mocno, domyślając się, że zaraz we mnie wejdzie. To nagłe uczucie wywołało u mnie atak paniki. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. A co, jeśli ktoś nas zobaczy?
                Wydałam z siebie głośny okrzyk gdy mój chłopak wbił się we mnie głębiej. Zaniepokojony zasłonił mi delikatnie ręką usta. Zagryzłam wargę i oplotłam go mocno nogami. Doznanie było tak silne, że zrobiło mi się całkiem ciemno przed oczami. W uszach mi szumiało. Nie mogłam zrobić już nic poza liczeniem jego ruchów jednostajnych, nieznośnie powolnych ale za to głębokich.
Raz.
Dwa.
Trzy.
Cztery.
Poczułam przeszywający mnie dreszcz. Chyba jęknęłam. A może krzyknęłam? Nie byłam w stanie tego określić, w gardle czułam jego język. Pocałunek był namiętny ale nawet on nie pozwolił mi zapomnieć, że znajdujemy się w miejscu publicznym.
Pięć.
Sześć.
Wbił się jeszcze głębiej niż dotąd sprawiając mi tym ból. Usłyszałam swój własny wrzask.
Siedem.
- Lily… - już mnie nie całował. Jego głos był zachrypnięty. Przez chwilę myślałam, że to już koniec, ale się myliłam.
Osiem.
Już nie myślałam. Nie byłam w stanie złapać oddechu. Całe moje ciało drżało. Nigdy dotąd tak się nie czułam.
Dziewięć.
To już musiał być koniec. Czułam, że mnie rozrywa. Rozpadałam się na miliardy kawałeczków. Zapomniałam, że leżę na piasku. Ogarnęło mnie wrażenie, że spadam w otchłań.  Serce musiało wylecieć mi z piersi. Czy ten wrzask był mój?
Dziesięć.
- Już… Już… - to był jego głos, dochodzący gdzieś z oddali. Czułam jak cały sztywnieje i dochodzi. Krzyczał. Ściskał mnie za rękę tak mocno, że aż bolało.
Opadł na mnie.
O Boże. Jaki on był ciężki.
Chciałam, żeby ze mnie wyszedł.
Zaczęłam liczyć sekundy. Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć. Sześć…
Pisnęłam cicho gdy się ze mnie wysuwał a potem kładł się obok na piasku. Wiedziałam, że jest tuż przy mnie. Chciałam na niego spojrzeć a jednak nie miałam odwagi otworzyć oczu ani się poruszyć. Napawałam się odzyskanym przez chwilą oddechem. Cała intensywność tego doznania znikała ale bardzo powoli. Nadal miałam wrażenie, że cała drżę, kiedy dotknął delikatnie mojego policzka.
- Lily… W porządku? – spytał.
                Nie wiedziałam.  Kiedy powtórzył moje pytanie odparłam, że chcę wracać do pokoju. Otworzyłam w końcu oczy i pozwoliłam mu pomóc sobie wstać. Kiedy szliśmy do hotelu czułam na sobie jego zaniepokojone spojrzenie. Wiedziałam, że powinnam go uspokoić ale nie miałam siły otworzyć ust.
- Lily, czy ja ci coś zrobiłem? – spytał w końcu gdy bez słowa opadłam na łóżko i zwinęłam się w kulkę.
- Nie Mathias – odparłam po kilku sekundach. – To było po prostu… Intensywniejsze niż się spodziewałam. Proszę zostaw mnie samą.

                Cztery dni później znaleźliśmy się na lotnisku. Mathias wsiadał w samolot do Paryża podczas gdy ja, Blum i Śnieżyca wracaliśmy do Londynu. Stanęłam przed moim chłopakiem nie bardzo wiedząc co mu powiedzieć. Od pamiętnego wieczoru na plaży starałam się za wszelką cenę unikać przebywania z nim sam na sam. Nie rozumiałam tego co się wtedy stało. Wiedziałam, że miał dobre intencje a jednak przerażało mnie to. Nie chciałam rozmawiać o tym z Blum ani z nikim innym. Nie chciałam tego powtarzać. Zastanawiało mnie co teraz będzie. Czy związki na odległość mają szansę na przetrwanie? Czy ja i Mathias mamy szansę na przetrwanie?
                Jedyne czego byłam pewna, to że zdecydowanie nie sprostałam jego oczekiwaniom jeśli chodzi o seks. Byłam zbyt nie doświadczona i chyba… Chyba nie miałam takich potrzeb jak on. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się żałośnie.
- Wyślę niedługo sowę – obiecałam.
                On w odpowiedzi pocałował mnie delikatnie.
- Będę czekać Lily. Te wakacje… I w ogóle ostatnie miesiące… Było mi z tobą cudownie, wiesz?

                Skinęłam głową. A więc to było pożegnanie. Czułam, że w gardle mam gulę. Nie mogłam powiedzieć już nic więcej, po prostu odwróciłam się i ruszyłam do bramki. 

1 komentarz:

  1. O nie! Mathias wyjezdza! Tylko nie to! Ja trgo nie przezyje! Jak mozesz mi to robic! Notka bardzo mi sie podobala, nawet ten klub byl bardzo fajny, kto by sie spodziewal ze Śniezyca to taki ogier haha. Biedna Lily co ona teraz zrobi bez swojego chlopaka? To pozegnanie bylo bardzo smutne. A cala notka genialna!

    OdpowiedzUsuń