- Będę czekać na leżaku –
powiedziałam do Mathiasa po czym pocałowałam go i popłynęłam w stronę brzegu.
Kiedy poczułam
pod stopami piasek, obróciłam się w jego stronę jednak tak jak się spodziewałam,
on był już pod wodą. Niespiesznym krokiem ruszyłam w stronę leżaków, które
zajmowaliśmy. Blum i Śnieżyca już tam byli. Siedzieli obok siebie i trzymając
się za ręce rozmawiali o czymś ściszonym głosem. Nawet nie podejrzewałam, jakie
mam szczęście nie słysząc ich słów…
-Jest szansa, że wyrwiemy się
stąd na chwilę? – Śnieżyca ścisnął mocniej dłonie swojej dziewczyny. – Nie wytrzymam
ani chwili dłużej…
- Mathias i Lily na pewno chcą
jeszcze zostać… Nie powinniśmy im psuć dnia twoimi wybujałymi…
- No proszę! Nawet nie zauważą
jeśli znikniemy na kilka minut.
Dziewczyna
przewróciła oczami i zmierzyła swojego chłopaka krytycznym spojrzeniem.
- Gdzie chcesz iść? – spytała. –
Do toalety przy barze?
- Chyba żartujesz, tak daleko?
Może tam? – wskazał kilka krzaków rosnących w odległości około pięćdziesięciu
metrów od nich.
- Śnieżyca! – sapnęła oburzona
Blum. – Robisz się naprawdę coraz bardziej nieprzyzwoity! Jak ty to sobie
wyobrażasz tuż pod nosem mojego brata? Co ci w ogóle…
- Blum, siedzę tu od ponad trzech
godzin patrząc na milion na wpół rozebranych dziewczyn… Patrzę na ciebie w
samym bikini i nawet nie mogę cię dotknąć! Chyba zaraz zwariuję!
- Nie gadaj głupot, możesz mnie dotknąć
w każdej chwili…
- Ty nie możesz mnie dotknąć –
wysyczał przejeżdżając ręką po wewnętrznej stronie jej uda.
- Cały czas cię dotykam,
chociażby teraz. O co…
- Nie możesz mnie dotknąć TAM –
przerwał jej ostro. – Nie znęcaj się nade mną…
- Ja wcale… Lily – Blum natychmiast
odsunęła się od Śnieżycy i uśmiechnęła się do mnie szeroko. – Jak było w
wodzie?
Zajęłam
leżak obok nich i założyłam okulary przeciwsłoneczne.
- Orzeźwiająco… Serdecznie
polecam. Mathias pewnie zostanie tam jeszcze chwilę… Jak chcecie to idźcie, ja
popilnuję rzeczy – odparłam.
- Nie trzeba… - zaczęła Blum lecz
Śnieżyca natychmiast jej przerwał.
- Wolelibyśmy przejść się plażą.
Będziemy za chwilę, dobra?
Skinęłam
głową a oni czym prędzej się oddalili. Nie patrzyłam za nimi ale byłam
przekonana, że zamiast spacerować raczej zrobią sobie przystanek w jakimś
ustronnym miejscu.
Czułam,
że wiruje mi w głowie. Kolejną noc z rzędu wyszliśmy na miasto a ja znowu byłam
najbardziej wstawiona z nas wszystkich. Z ulgą przyjęłam powiew świeżego
powietrza. Dym papierosowy i alkohol zdecydowanie mi nie służyły. Poczułam, że
ręka mojego chłopaka delikatnie mnie obejmuje.
- Wszystko ok Lily? – spytał.
Przytaknęłam. Nie chciałam robić im problemu, poza tym nie miałam siły mówić.
Po
chwili koło nas pojawiła się Blum. Śnieżyca szedł na czele i prowadził nas do kolejnego
klubu. Poczułam, że moja przyjaciółka podsuwa mi pod nos papierosa. Nie
chciałam. Zamiast mnie zaciągnął się Mathias. Stanęliśmy w niewielkiej kolejce
i po kilku minutach znaleźliśmy się w następnym wnętrzu. Ku mojej uldze była tu
znacznie lepsza wentylacja niż w poprzednim klubie. Usiadłam na jednej z
miękkich sof i dopiero wtedy zauważyłam przed sobą niedużą scenę, na której
przy rurach wiły się trzy tancerki ubrane jedynie w stringi. Wszystkie miały
pełne kształty i buty na wysokim obcasie. Z niejakim przerażeniem obserwowałam
jak prezentują one wszystkim zebranym swoje piersi w rozmiarze co najmniej D.
Blum po chwili przyniosła nam shoty. Wypiłam swojego po czym położyłam głowę na
ramieniu Mathiasa.
- Dobrze się czujesz? – spytał,
zerkając na mnie z troską. Skinęłam głową. Nie byłam pewna czy powinno mi
przeszkadzać że przyszliśmy do klubu ze striptizem i że mój chłopak w moim
towarzystwie ogląda występ tancerek Gogo.
Nagle
zobaczyłam jak Blum szepce coś do Śnieżycy, wypija drugiego shota po czym
wstaje i rusza w stronę tańczących dziewczyn. Podeszła do jednej z nich i
złożyła na jej ustach namiętny pocałunek równocześnie wsadzając kilka banknotów
do jej stringów. Nawet nie zauważyłam jak dziewczyna usunęła się w cień. Panna
Ryan zajęła jej miejsce. Niespiesznie tańczyła przy róże w rytm muzyki,
zdejmując z siebie kolejne części garderoby. Kilka minut tańczyła przed nami
jedynie w bieliźnie. Zsunęła jedno z ramiączek stanika. Chciałam coś powiedzieć
do Mathiasa i dopiero wtedy zauważyłam, że jest dziwnie spięty. Poruszył się
niespokojnie czując mój dotyk na swoim udzie po czym niespodziewanie poderwał
się.
- Muszę do łazienki – powiedział i
sekundę później już go nie było.
Mój
wzrok przeniósł się na Śnieżycę, który z kolei obserwował swoją dziewczynę
wygodnie rozłożony na sofie koło mnie. Wypiłam drugiego shota i zamknęłam oczy.
Coraz bardziej szumiało mi w głowie. Nie chciałam wiedzieć czy Blum zdjęła
stanik i co robił mój chłopak. Chciałam tylko znaleźć się w łóżku.
- Ma obsesję na moim punkcie –
powiedziała Blum gdy następnego popołudnia udałyśmy się razem na mały shopping.
– Po powrocie do hotelu zrobiliśmy to
jeszcze trzy razy.
- Jeszcze? Nie, czekaj… Ja chyba
nie chcę wiedzieć – jęknęłam, przerażona szczerością mojej przyjaciółki. –
Nigdy nie myślałam, że Śnieżyca jest taki nienasycony…
- To fakt, straszny z niego ogier…
Ale podnieca mnie to jak bardzo mnie pragnie – stwierdziła z diabelnym
uśmiechem.
- O rany… - mruknęłam wchodząc do
przymierzalni. – Mam szczęście, że Mathias nie ma takich potrzeb…
- A nie ma? – głowa Blum
niespodziewanie znalazła się za zasłonką. Westchnęłam zażenowana zasłaniając
swoje odziane tylko w bieliznę ciało. – Ile właściwie razy mu dałaś od twojego
pierwszego razu?
- A jakie to ma znaczenie? –
spytałam oburzona intymnością tego pytania.
- No przestań Lil… Ja ci mówię
wszystko.
- Raz – odparłam w końcu
przewracając oczami i równocześnie zastanawiając się czy uzna to za godne
pożałowania.
- Raz? – spytała zaskoczona. –
Poważnie?
- No wiesz… Jakoś nie miałam siły
ani ochoty… - sama nie rozumiałam dlaczego próbuję się bronić.
- A on?
- Co on? Mathias na mnie nie
naciska… Jest w tej kwestii dżentelmenem… Jeśli ja wychodzę z inicjatywą to
jest chętny, ale… Wiesz… Raczej o tym nie gadamy. Ty i Śnieżyca tak?
- Pewnie. Cały czas. Lily, faceci
mają swoje potrzeby?
- Nie jestem jego dziwką… -
zaprotestowałam.
- Pewnie, że nie… Ja po prostu uważam,
że kobieta powinna zaspokajać swojego mężczyznę… Jeśli będzie czuł się
zaniedbany to pójdzie do innej.
- Co? Co sugerujesz?
Moja
przyjaciółka tylko wzruszyła ramionami i zniknęła za zasłonką.
Kilka
dni później do naszego hotelu przyleciała sowa. Mathias otrzymał wyniki swoich
OWUTEM-ów. Tak jak się spodziewałam nasza wspólna nauka przyniosła efekty. Zdał
wszystko może nie na najwyższe stopnie ale całkiem przyzwoicie. By to uczcić
wszyscy wybraliśmy się na lekcję nurkowania – ulubionego zajęcia mojego
chłopaka.
Późnym
wieczorem wraz z Mathiasem opuściłam hotel. Blum i Śnieżyca zdecydowali się
zostać tłumacząc się zmęczeniem po całodziennym plażowaniu. Po kilkunastu
minutach rozmawiając z moim chłopakiem o wszystkim co tylko przychodziło nam do
głowy ponownie dotarliśmy na brzeg morza. Nie było tam już niemal nikogo. O tej
porze życie koncentrowało się gdzie indziej. W oddalonym o zaledwie kilkaset
metrów centrum wypełnionych barami i klubami. Usiedliśmy na piasku i zaczęliśmy
wpatrywać się w horyzont.
- Nie mogę uwierzyć, że zostało
już tylko kilka dni naszych wakacji – powiedział Mathias, biorąc mnie za rękę.
- Ja też… W dodatku teraz
wszystko się zmieni – mruknęłam cicho. – Nie będziemy już chodzić do jednej
szkoły… Będą nas dzielić dziesiątki kilometrów…
- Właściwie to setki – odparł. – Chciałem
ci powiedzieć już dawno, ale nie miałem odwagi… Nie wracam do Londynu.
- Zamierzasz zostać w Domino? –
spytałam zaskoczona. Nigdy się tego nie spodziewałam. Mathias tak samo jak jego
siostra nie znosił przecież tego miejsca. On jednak pokręcił przecząco głową.
- Wyjeżdżam do Paryża, Lily.
Wiesz, że nigdy nie chciałem być częścią świata magii… Może uda mi się dostać
na jakieś studia… Ale poza tym będę się zajmował muzyką, tym co kocham.
- Ale… Przecież możesz to robić
też w Londynie! – krzyknęłam czując ogarniające mnie zimno. Nie mogłam uwierzyć
w to co się dzieje. Oddałam mu wszystko, co miałam najcenniejsze a teraz… Teraz
miałam go stracić?
- Już postanowiłem – powiedział
spokojnie. – Wiesz, że urodziłem się w Paryżu…? Chcę powrócić do korzeni. Nic nie
zmieni mojej decyzji.
Patrzyłam
na niego przez chwilę zszokowana po czym położyłam się na piasku i zamknęłam
oczy. Mimo tego czułam, że mierzy mnie spojrzeniem. Nagle coś sobie
przypomniałam. Poczułam, że cała
wewnętrznie się spinam ale musiałam się odważyć i zadać to pytanie.
- Masz ochotę teraz to zrobić? –
wyrzuciłam z siebie nie otwierając oczu i starając się przy tym brzmieć
nonszalancko.
- Słucham?
W
jego głosie brzmiało nie tylko zaskoczenie ale i totalny brak zrozumienia. Tym
razem spojrzałam na niego i podniosłam się nieznacznie po czym najspokojniej
jak umiałam zapytała.
- Czy chcesz się teraz tutaj ze
mną kochać?
Popatrzył
na mnie z wyraźnym rozbawieniem ale już kilka sekund później wpił się w moje
usta. Przetoczyliśmy się po piasku całując się namiętnie. Poczułam, że robi mi
się gorąco i wiedziałam, że musimy iść o krok dalej ale zupełnie nie wiedziałam
jak się do tego zabrać. Na szczęście Mathias przejął inicjatywę. Poczułam, że jego
prawa ręka wsuwa się pod moją sukienkę i po chwili zdejmuje dolną część
kostiumu kąpielowego, który miałam na sobie. Nerwowo rozejrzałam się wokół, na
szczęście nikogo nie zobaczyłam. Nagle poczułam, że to co robimy jest
idiotyczne. Nie miałam pojęcia co strzeliło mi do głowy i już miałam
powiedzieć Mathiasowi, że się
rozmyśliłam ale zwróciłam wzrok z powrotem na niego akurat w momencie gdy
zsuwał spodnie. Zaparło mi dech gdy zobaczyłam
jego dużą, naprężoną męskość. Nie miałam pojęcia, że jest aż tak
podniecony. Dobrze to ukrywał.
Ależ
ja jestem naiwna, pomyślałam gdy rozłożył szerzej moje nogi. Objęłam go mocno, domyślając
się, że zaraz we mnie wejdzie. To nagłe uczucie wywołało u mnie atak paniki.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. A co, jeśli ktoś nas zobaczy?
Wydałam
z siebie głośny okrzyk gdy mój chłopak wbił się we mnie głębiej. Zaniepokojony
zasłonił mi delikatnie ręką usta. Zagryzłam wargę i oplotłam go mocno nogami.
Doznanie było tak silne, że zrobiło mi się całkiem ciemno przed oczami. W
uszach mi szumiało. Nie mogłam zrobić już nic poza liczeniem jego ruchów
jednostajnych, nieznośnie powolnych ale za to głębokich.
Raz.
Dwa.
Trzy.
Cztery.
Poczułam przeszywający mnie dreszcz.
Chyba jęknęłam. A może krzyknęłam? Nie byłam w stanie tego określić, w gardle
czułam jego język. Pocałunek był namiętny ale nawet on nie pozwolił mi
zapomnieć, że znajdujemy się w miejscu publicznym.
Pięć.
Sześć.
Wbił się jeszcze głębiej niż
dotąd sprawiając mi tym ból. Usłyszałam swój własny wrzask.
Siedem.
- Lily… - już mnie nie całował.
Jego głos był zachrypnięty. Przez chwilę myślałam, że to już koniec, ale się
myliłam.
Osiem.
Już nie myślałam. Nie byłam w
stanie złapać oddechu. Całe moje ciało drżało. Nigdy dotąd tak się nie czułam.
Dziewięć.
To już musiał być koniec. Czułam,
że mnie rozrywa. Rozpadałam się na miliardy kawałeczków. Zapomniałam, że leżę
na piasku. Ogarnęło mnie wrażenie, że spadam w otchłań. Serce musiało wylecieć mi z piersi. Czy ten
wrzask był mój?
Dziesięć.
- Już… Już… - to był jego głos,
dochodzący gdzieś z oddali. Czułam jak cały sztywnieje i dochodzi. Krzyczał.
Ściskał mnie za rękę tak mocno, że aż bolało.
Opadł na mnie.
O Boże. Jaki on był ciężki.
Chciałam, żeby ze mnie wyszedł.
Zaczęłam liczyć sekundy. Raz.
Dwa. Trzy. Cztery. Pięć. Sześć…
Pisnęłam cicho
gdy się ze mnie wysuwał a potem kładł się obok na piasku. Wiedziałam, że jest
tuż przy mnie. Chciałam na niego spojrzeć a jednak nie miałam odwagi otworzyć
oczu ani się poruszyć. Napawałam się odzyskanym przez chwilą oddechem. Cała
intensywność tego doznania znikała ale bardzo powoli. Nadal miałam wrażenie, że
cała drżę, kiedy dotknął delikatnie mojego policzka.
- Lily… W porządku? – spytał.
Nie
wiedziałam. Kiedy powtórzył moje pytanie
odparłam, że chcę wracać do pokoju. Otworzyłam w końcu oczy i pozwoliłam mu
pomóc sobie wstać. Kiedy szliśmy do hotelu czułam na sobie jego zaniepokojone
spojrzenie. Wiedziałam, że powinnam go uspokoić ale nie miałam siły otworzyć
ust.
- Lily, czy ja ci coś zrobiłem? –
spytał w końcu gdy bez słowa opadłam na łóżko i zwinęłam się w kulkę.
- Nie Mathias – odparłam po kilku
sekundach. – To było po prostu… Intensywniejsze niż się spodziewałam. Proszę
zostaw mnie samą.
Cztery
dni później znaleźliśmy się na lotnisku. Mathias wsiadał w samolot do Paryża
podczas gdy ja, Blum i Śnieżyca wracaliśmy do Londynu. Stanęłam przed moim
chłopakiem nie bardzo wiedząc co mu powiedzieć. Od pamiętnego wieczoru na plaży
starałam się za wszelką cenę unikać przebywania z nim sam na sam. Nie
rozumiałam tego co się wtedy stało. Wiedziałam, że miał dobre intencje a jednak
przerażało mnie to. Nie chciałam rozmawiać o tym z Blum ani z nikim innym. Nie
chciałam tego powtarzać. Zastanawiało mnie co teraz będzie. Czy związki na
odległość mają szansę na przetrwanie? Czy ja i Mathias mamy szansę na
przetrwanie?
Jedyne
czego byłam pewna, to że zdecydowanie nie sprostałam jego oczekiwaniom jeśli
chodzi o seks. Byłam zbyt nie doświadczona i chyba… Chyba nie miałam takich
potrzeb jak on. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się żałośnie.
- Wyślę niedługo sowę –
obiecałam.
On
w odpowiedzi pocałował mnie delikatnie.
- Będę czekać Lily. Te wakacje… I
w ogóle ostatnie miesiące… Było mi z tobą cudownie, wiesz?
Skinęłam
głową. A więc to było pożegnanie. Czułam, że w gardle mam gulę. Nie mogłam
powiedzieć już nic więcej, po prostu odwróciłam się i ruszyłam do bramki.
O nie! Mathias wyjezdza! Tylko nie to! Ja trgo nie przezyje! Jak mozesz mi to robic! Notka bardzo mi sie podobala, nawet ten klub byl bardzo fajny, kto by sie spodziewal ze Śniezyca to taki ogier haha. Biedna Lily co ona teraz zrobi bez swojego chlopaka? To pozegnanie bylo bardzo smutne. A cala notka genialna!
OdpowiedzUsuń